Skąd wziął się fenomen elektrycznych hulajnóg?
Elektryczne hulajnogi szturmem podbiły nie tylko serca użytkowników w każdym wieku, ale również ulice największych polskich miast. Skąd wziął się fenomen tych pojazdów i przede wszystkim, czy ktoś jest jeszcze w stanie zatrzymać ten trend?
Są na jezdni, chodnikach, ścieżkach rowerowych. Porozrzucane, uporządkowane w stadach i pozostawione samotnie, na dziko, w przypływie emocjonalnego natchnienia. Hulajnogi elektryczne zdobyły niesamowitą popularność w dużych europejskich miastach - także w Polsce. Klasyczne, znane od wielu lat pojazdy ewoluowały w sprzęt hybrydowy, napędzany energią elektryczną. Wizja funkcjonowania e-hulajnóg zakłada stworzenie wygodnej alternatywy dla samochodu czy roweru. Wraz z nią praktycznie każdy z czołowych operatorów obiecuje walkę ze zmianami klimatycznymi, powrót do dziecięcej beztroski, a także szybko zmieniającą się i dostosowującą do jeżdżącego przestrzeń miejską.
E-hulajnogi wzbudzają wiele emocji. To bowiem technologia, która rozwiązując najważniejsze problemy współczesnych metropolii stwarza swoim istnieniem inne kłopoty - chociażby te, z którymi muszą borykać się niewinni piesi.
Czy elektryczne hulajnogi i prosty przepis na biznesowy sukces, to naprawdę to, czego potrzebujemy w rzeczywistości?
Jak działa elektryczna hulajnoga?
Sam sprzęt nie jest żadną rewolucją. Od klasycznej, znanej od lat hulajnogi, jej elektryczny odpowiednik różni się zastosowaniem baterii w konstrukcji, zwiększoną masą oraz przyciskami pozwalającymi na jazdę, a także hamowanie. W większości modeli znajdziemy też wyświetlacz informujący o prędkości w czasie rzeczywistym. Sposób obsługi może różnić się w zależności od operatora, jednak zazwyczaj wygląda on bardzo podobnie. Użytkownik potrzebuje aplikacji na smartfona i aktywnej karty kredytowej. Wypożyczenie sprzętu odbywa się na zasadzie zeskanowania kodu QR za pomocą aparatu w telefonie - zakończenie przejazdu to z kolei przesunięcie jednego z suwaków na ekranie. Proces płatności odbywa się w tle, bezpośrednio z podpiętej do aplikacji karty kredytowej. Każda z firm oferujących hulajnogi elektryczne dąży do tego, aby zarówno wypożyczenie, jak i sama jazda były proste i maksymalnie bezbolesne. Nawet dla osoby, która średnio odnajduje się w nowych technologiach.
Aby zadbać o bezpieczeństwo, firmy stosują ograniczenia bezpośrednio po stronie oprogramowania hulajnogi. Ta nie pozwoli jechać szybciej niż 25-30 kilometrów na godzinę, a na jednym ładowaniu przejedziemy do 30 kilometrów. To i tak sporo, biorąc pod uwagę bezgłośny, elektryczny szum podczas poruszania się po ulicach i chodnikach. Dla porównania, średnia prędkość pieszego wynosi zaledwie 5 kilometrów na godzinę.
Polskie miasta otwierają się na elektryczne hulajnogi
W Polsce dostępnych jest już kilku operatorów elektrycznych hulajnóg. W Warszawie użytkownicy mogą skorzystać z propozycji 5 różnych firm, we Wrocławiu znajdziemy 3 operatorów - tak samo w Trójmieście. W Krakowie na wszystkich chętnych czekaj firma Hulaj oraz Hive - ostatnia z wymienionych co dopiero zadebiutowała w dawnej, polskiej stolicy. W związku z tą sytuacją, miałem okazję spotkać się z City Managerem Hive, Łukaszem Gontarkiem i zadać mu kilka pytań związanych z rosnącą popularnością elektrycznych hulajnóg.
Okazuje się, że bariera w postaci urzędników oraz rady miasta przy wprowadzaniu na ulice opisywanych pojazdów nie jest ani wysoka i opleciona drutem kolczastym ani tym bardziej trudna do pokonania. W większości przypadków urzędnicy mają świadomość rosnącej popularności e-hulajnóg. Wyrażają oni jednak obawy w kontekście bezpieczeństwa, zaśmiecania przestrzeni miejskiej oraz edukacji jeżdżących. Zarówno w Krakowie, jak i Warszawie firma Hive aktywnie współpracuje z radami miasta w celu wdrożenia strategii zapobiegającej problemom. Nie tylko tym natury logistycznej. Sprawa ma wyglądać bardzo podobnie w przypadku innych usługodawców na terenie kraju.
Obecnie każda z osób kierujących elektryczną hulajnogą może poruszać się po chodniku - przepisy traktują ten pojazd tak samo, jak przeciętnego pieszego. Mimo tego, iż prędkość e-hulajnogi jest pięciokrotnie wyższa od osoby spacerującej w wybranym kierunku. Inne, europejskie miasta postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i nie czekały na to aż kwestia hulajnóg zostanie uregulowana odpowiednimi przepisami. Posypały się zakazy i ograniczenia.
W Polsce na ten moment w tej kwestii nie ma żadnych, egzekwowanych konkretów.
Ze statystyk, które otrzymałem od firmy Hive wynika jasno, jak bardzo elektryczne hulajnogi zmieniły polskie miasta. Liczby robią wrażenie, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę, iż wspominana marka po raz pierwszy zaistniała w Warszawie dopiero w listopadzie 2018 roku. Od momentu startu, w samej Warszawie użytkownicy przejechali na elektrycznych hulajnogach ponad 1 milion 24 tysiące kilometrów (dokładnie 1024900 km). Dodając do puli Wrocław, hulajnogi pozwoliły na podróż o długości 1818268 kilometrów. To wszystko przy wykorzystaniu 165 hotspotów na terenie Warszawy oraz około 170 na terenie Wrocławia.
Statystyki wskazują także na to, iż użytkownicy nie zrażają się kosztami. Cennik różni się w zależności od operatora, jednak kwota jaką trzeba ponieść za minutę użytkowania hulajnogi u wszystkich operatorów jest bardzo podobna - od 40 do 50 groszy. Mimo to, średni czas przejazdu w Warszawie wyniósł nieco ponad 13 minut, a we Wrocławiu niecałe 11 minut. To odpowiednio 6,5 oraz 5,5 złotego - więcej niż przeciętnie trzeba zapłacić za pojedynczy bilet w komunikacji miejskiej.
Szybko, tanio, samodzielnie
Łukasz Gontarek z Hive zwraca uwagę na kilka czynników, które przyciągają ludzi w każdym wieku do elektrycznych hulajnóg. To nie tylko swoisty powrót do frajdy z dzieciństwa w nieco odświeżonym wydaniu, ale również alternatywa dla spaceru czy samochodu. Według Gontarka, elektryczne hulajnogi zostały zaprojektowane z myślą o krótkich, ale częstych przejazdach - każdy z odcinków, po których jednorazowo ma przemieszczać się użytkownik wynosi około 2,5 kilometra. Patrząc na tę liczbę "na papierze" nie kojarzy się ona z dużym dystansem. Biorąc jednak pod uwagę, iż w sporej liczbie przypadków e-hulajnogi dostępne są w obrębie centrum miasta, 2,5 kilometra równa się szybszy dojazd na przystanek, podróż ze sklepu do domu czy na spotkanie ze znajomymi. Hulajnogi są na bieżąco ładowane, serwisowane i monitorowane. Analiza dużej ilości danych ma pozwalać firmom na aktywne reagowania oraz dostosowanie się do panujących warunków, w zależności od dnia, natężenia ruchu czy pory roku.
W skrócie: elektryczne hulajnogi mają być tam, gdzie są najbardziej potrzebne i najchętniej wypożyczane.
Bezpieczeństwo i społeczna odpowiedzialność to wciąż mglisty temat
O elektrycznych hulajnogach stało się głośno nie tylko za sprawą ich popularności, ale również poprzez wypadki, które powodują jeżdżący. Po prawdziwym natężeniu problemów w wybranych krajach Europy przyszedł także czas na Polskę. Sonda przeprowadzona przez Dziennik Gazetę Prawną jasno wskazuje na to, że do szpitali trafia coraz więcej osób, które uczestniczyły w stłuczce z elektryczną hulajnogą. Co ciekawe, najczęściej są to piesi, a nie sami kierujący pojazdem. Lekarze podkreślają, że piesi stanowią już ponad połowę pacjentów w szpitalach. Część wypadków ma być na tyle poważna, iż nie kończy się na "urazówce" - pacjenci zostają przewiezieni do oddziałów specjalistycznych. A ma być tylko gorzej, głównie ze względu na cały czas rozwijający się segment e-hulajnóg. Problem dotyczy już nie tylko Warszawy, ale również Wrocławia, Poznania, Łodzi, Krakowa i Trójmiasta. Ilość incydentów liczona jest nie w dziesiątkach, a setkach przypadków.
Łukasz Gontarek z Hive przyznał, iż faktycznie incydenty związane z hulajnogami elektrycznymi stanowią przykry aspekt ich działalności w dużych miastach. Firmy nie wymagają od użytkowników noszenia odzieży ochronnej, jednak rekomendują założenie kasku na czas jazdy. Jak wiadomo, nie wszyscy stosują się do tych zaleceń, wyłączając również myślenie podczas prowadzenia hulajnogi. Firma Hive ma aktywnie współpracować z urzędem miasta (w Krakowie) w celu poprawy bezpieczeństwa oraz edukacji. Temat społecznej odpowiedzialności postanowiłem drążyć bardziej niż zwykle.
Przepisem na sukces w zakresie bezpieczeństwa e-hulajnóg według Gontarka mogłaby być swoista gamifikacja tychże sprzętów. Oznacza to, że odpowiedzialni użytkownicy jeżdżący bezpiecznie i dbający o sprzęt byliby nagradzani za swoją postawę. Na początku w postaci punktów oraz rang, później w postaci dodatkowych, darmowych minut czy też innych benefitów. Konkrety dotyczące wprowadzenia opisywanych rozwiązań nie padły. Hive oferuje jednak ubezpieczenie, które może pomóc podczas nieszczęśliwego wypadku.
Z mgły rozproszonych regulacji i przepisów dotyczących elektrycznych hulajnóg zaczynają wyłaniać się solidne konstrukcje. To między innymi zaktualizowane przepisy o ruchu drogowym - hulajnogi elektryczne mają zostać zaliczone do specjalnej kategorii pojazdów. Co to oznacza? Każda z osób (także prywatna) posiadająca hulajnogę elektryczną będzie musiała dostosować się do wymogów dotyczących maksymalnej prędkości - ta wyniesie 25 kilometrów na godzinę. Szybsza jazda lub nieprzerobiony pojazd będzie skutkowała karą wynoszącą od 500 do 10000 złotych.
Druga kwestia dotknie samego użytkowania. Elektryczne hulajnogi będą mogły być używane tylko i wyłącznie na drogach dla rowerów. Jeśli takich nie ma w okolicy, sprzęt będzie można wykorzystać do jazdy po ulicy - jedynie na tej, która posiada ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę.
Według Andrzeja Adamczyka, ministra infrastruktury nowe przepisy powinny wejść w życie od wiosny 2020 roku. Polska będzie kolejnym państwem po Norwegii, Belgii oraz Danii, które zastosuje specjalne regulacje dla e-hulajnóg. Do stawki niebawem dołączy także Hiszpania, Francja oraz Niemcy: w tych krajach trwają prace legislacyjne związane z ograniczeniami dla e-hulajnóg.
Oprócz wprowadzenia konkretnych przepisów i regulacji, miasta powinny zadbać także o edukację. Nie tylko w kwestii poruszania się za pomocą e-hulajnóg, ale również w kontekście dbania o przestrzeń publiczną i jej porządek. O tym jednak można obecnie tylko i wyłącznie pomarzyć - opisywany segment pozostawiono w kwestii decyzyjności i odpowiedzialności samym użytkownikom. A przecież każdy z nich ma inną, własną wizję na temat tego, jak to wszystko powinno wyglądać.
Czy e-hulajnogi zmienią funkcjonowanie miast?
Elektryczne hulajnogi mają przyczyniać się do zmniejszenia śladu węglowego oraz zanieczyszczenia przedostającego się do atmosfery. Najnowsze badania opublikowane przez badaczy z North Carolina University zwracają uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, elektryczne hulajnogi są zbierane i dostarczane do magazynów (stacji ładowania) za pomocą aut i ciężarówek na benzynę. To zła wiadomość. Dobra jest taka, iż wpływ e-hulajnogi na globalne ocieplenie jest równo o połowę mniejszy niż w przypadku tradycyjnego samochodu. Dane, które udało mi się otrzymać bezpośrednio od Hive są jeszcze bardziej konkretne. Od momentu wprowadzenia elektrycznych hulajnóg na rynek, wszystkie przejazdy użytkowników pozwoliły zaoszczędzić ponad 219 ton dwutlenku węgla trafiającego do atmosfery. Liczby te mogą robić wrażenie, jednak do sukcesu dalej daleka droga. W 2018 roku emisja CO2 przypadająca na jednego mieszkańca polski wyniosła 8,6 tony.
Zmiany klimatyczne to jednak nie jedyne obszary, które ewoluują wraz z e-hulajnogami. Sprzęty napędzane bateriami i będące alternatywą dla konwencjonalnych metod transportu mogą przyczynić się do zmiany myślenia użytkowników o przestrzeni miejskiej oraz poruszaniu się w jej obrębach. Wdrożenie skutecznej polityki szeroko dostępnych pojazdów może zniwelować poruszanie się mieszkańców przy pomocy samochodu. Wraz z ilością hulajnóg oraz wzrastającą ich popularnością na horyzoncie majaczy hasło "mobilność" - to przystępna, łatwo dostępna i relatywnie tania technologia dla wszystkich.
Elektryczne hulajnogi to trend, który ewoluuje szybciej niż mogłoby się wydawać. Pytanie tylko, jak szybko będzie on w stanie stać się naszą codziennością bez której nie możemy się obejść?