Dramy na kolei ciąg dalszy. Newag przeczy zarzutom
Wczoraj całą Polskę obiegła informacja o rzekomo celowym psuciu lokomotyw firmy Newag przez tę samą firmę. Sprawa wyszła na jaw dzięki działaniom hakerów. Doczekaliśmy się oficjalnego oświadczenia firmy, która wszystkiemu zaprzecza.
Hakerzy wykryli spisek?
Jednym ze wczorajszych tematów dnia było zdecydowanie nietypowe odkrycie hakerów w polskiej kolei. Za sprawą umowy podpisanej z jedną firmą serwisową grupa Dragon Sector wykryła niemałą aferę. Chodziło o rzekomo celowe doprowadzanie do usterek pociągów firmy Newag. Tych nie dało się naprawić w serwisie, a błędy uniemożliwiały eksploatację lokomotyw.
Problem był o tyle poważny, że maszyn przez długi czas nie dało się w żaden sposób naprawić mimo serwisowania części i szczegółowej inspekcji. Zatrudnieni hakerzy zauważyli nieścisłości w plikach i oprogramowaniu. Ich zdaniem za błędy odpowiada producent, który celowo wgrał je do systemu. W ten sposób miał uniemożliwiać pracę serwisowi, chcąc jednocześnie zyskać kontrakty na serwisowanie pojazdów.
Sprawa jest o tyle poważna, że zainteresował się nią cały kraj, a odpowiednie doniesienia trafiły już do służb. Nie trzeba było długo czekać na oficjalne stanowisko firmy. Ta wydała właśnie oświadczenie.
Newag odpowiada na zarzuty
Firma nie wprowadzała do pociągu żadnych rozwiązań mających na celu spowodowanie awarii. Oprogramowanie firmy Newag jest czyste, a ostatnie doniesienia to pomówienia ze strony konkurencji, które działają na niekorzyść firmy. Tak w skrócie tłumaczy ostatnie doniesienia spółka, która została niesławnym bohaterem omawianego skandalu.
Nieprawdą jest, że wywoływaliśmy usterki naszych pociągów, by rzekomo przejąć zlecenia na ich naprawę. To oszczerstwo. Firma serwisująca tabor dla Kolei Dolnośląskich nie potrafiła wywiązać się ze zlecenia serwisu pociągów naszej produkcji i aby uniknąć kar umownych, stworzyła tę spiskową teorię na potrzeby mediów. Z Onetu dowiedzieliśmy się, że wynajęła hakerów, którzy dla niej mieli stworzyć raport nas obwiniający.
Newag dodaje, że oskarżenia są bezzasadne m.in. ze względu na wskazany powód. Mówiło się, że firma chciałaby uzyskać wielomilionowe kontrakty na serwisowanie lokomotyw. Zdaniem prezesa spółki jest to nieprawda, a ewentualny zysk z takich umów stanowiłby i tak zaledwie kilka procent przychodów firmy. Przy okazji pojawiła się kontra wobec oskarżeń SPS Mieczkowski.
Winny jest kto inny?
W oświadczeniu zawarto również informację, że w przeciwieństwie do Newag, firma serwisowa nagłaśniająca sprawę utrzymuje się z działań serwisowych i to właśnie im najbardziej zależało na umowach dotyczących obsługi technicznej pojazdów. To automatycznie sugeruje, że może właśnie oni stoją za wpływaniem na oprogramowanie pociągów.
Jak podała firma Newag, złożono już odpowiednią dokumentację do służb, w związku z czym polską kolej czeka niemała batalia sądowa.