Myślisz że twój "Mak" jest bezpieczny? Nic bardziej mylnego
Nie tylko system Windows, ale również i MacOS jest podatny na działania hakerów. Okazuje się, że w sieci dość łatwo można wejść w posiadanie narzędzia umożliwiającego kradzież niektórych danych z komputerów Apple. Te przez wielu uznawane były za wysoce bezpieczne, jednak nic nie trwa wiecznie.
Maki jednak da się złamać
Można odnieść wrażenie, że w ostatnich miesiącach trochę podupadł pewien mit. Chodzi oczywiście o odporność Maków na wirusy i wszelkie szkodliwe oprogramowanie, które ma się dobrze na Windowsie, podczas gdy system od Apple zdawał się być niewzruszonym. W rzeczy samej tylko ktoś naiwny mógłby twierdzić, że nie da się zhakować "Maka"- z drugiej jednak strony faktycznie, były one pod tym względem o wiele bardziej bezpieczne.
Nie tak dawno pisaliśmy o błędzie systemowym, który pozwalał hakerom dostać się do naszych danych zgromadzonych na Maku i bez problemu wejść w ich posiadanie. Wtedy chodziło o omijanie kodu przy pomocy narzędzia NSPredicate, które miało w ogóle nie być dostępne w tym środowisku. Cały problem wynikał z pewnej feralnej aktualizacji, na szczęście luka została zlikwidowana. Dziś mamy do czynienia z nowym, innym zagrożeniem.
Hakerzy nie śpią
Uptycs, czyli firma badająca cyfrowe zagrożenia wykryła, że wśród posiadaczy Maków spore szkody może wyrządzić nowe oprogramowanie. Chodzi o MacStealer, czyli złośliwy program zdolny do kradzieży różnych danych z naszego komputera, w tym bazy danych kluczy iCloud, zapisanych danych kart kredytowych, dokumentów, poświadczeń portfeli kryptowalut i nie tylko.
Cały proceder rozpocznie się w momencie, gdy na komputerze ofiary znajdzie się plik weed.dmg. Nieświadomy użytkownik może zdecydować się na uruchomienie go, co rozpocznie niebezpieczną spiralę. Fałszywy monit poprosi o podanie hasła, tym samym zbierając z naszego Maka dane iCloud. Paczka informacji jest następnie pakowana i wysyłana na serwer hakera, z którego trafia na dedykowany kanał na Telegramie
Czy zatem zagrożenie jest duże? I tak i nie. Z pewnością nie chcielibyśmy być z czegokolwiek okradzeni, natomiast program nie wyodrębnia z pęku iCloud konkretnych haseł. Dobre i to.
Narzędzie nieidealne
Nie bez powodu hakerzy sprzedają swój program za 100 dolarów, co jest ceną wręcz promocyjną. Mimo to trzeba mieć się na baczności, bo obecna wersja beta może przecież wyewoluować i zacząć stanowić o wiele większe zagrożenie.
A co robić do tego czasu? Aktualizować system i nie klikać w dziwne pliki czy też linki. Tylko tyle i aż tyle.