Najwięksi złodzieje kryptowalut — Twój Bitcoin jest już w Korei Północnej
Do obrabowania banku potrzebna jest grupka przerażających i uzbrojonych po zęby bandytów. Ci jednak muszą się dostać do danego miejsca, skąd zawiną papierowy pieniądz. W przypadku kryptowalut wymagani są najlepsi w swoich fachu hakerzy. Takich ma Korea Północna, która podwędziła kryptowaluty o łącznej wartości prawie 2 miliardów dolarów. I jest to ich sposób na sukces gospodarczy…
Korea Północna kradnie kryptowaluty
Korea Północna jest krajem za wszech miar wyjątkowym. Niestety, w tym kontekście nie chodzi o zabytki, wysoki standard życia czy inne czynniki, które budzić mogą podziw oraz powszechne uznanie. Ten odizolowany od świata kawał państwowości jest bowiem szalenie zamordystycznym reżimem, który pod tym względem nie ma sobie równych.
Jest to przy okazji państwo niebezpieczne, regularnie prężące muskuły poprzez testy rakietowe, czy prace nad bronią jądrową. Nie bez powodu społeczność światowa wypracowała zestaw poważnych sankcji, uderzających m.in. w główny eksport północnej Korei, czyli niektóre surowce, owoce morza i tekstylia. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
Państwo postanowiło zająć się na szeroką skalę cyberprzestępczością, czyli kradzieżami danych, technologii oraz kryptowalut. Północnokoreańskich hakerów uznaje się za jednych z najlepszych na świecie, co znalazło uzasadnienie w ich „dokonaniach” z tego roku. To oni odpowiadają za największą w historii kradzież kryptowalut z marca 2022 roku.
Kradzież z Axie Infinity
Hakerzy z Korei Północnej zdołali ukraść 625 milionów dolarów z Axie Infinity — firmy zajmującej się grami i kryptowalutami. Jest to jak do tej pory największa kradzież cyfrowych walut w historii. To jednak niejedyny przypadek, gdy złodziejski proceder miał swoje korzenie w tym kraju.
Szacuje się, że łącznie od 2017 roku, osoby powiązane z północnokoreańskim reżimem (i otrzymujące od niego wsparcie w postaci finansowania) zdołały ukraść niemal 2 miliardy dolarów. Jest to jeden z nowych sposobów tamtejszej władzy na gromadzenie środków, odkąd wpływy ze sprzedaży towarów za granicę drastycznie spadły.
Sąsiedzi pełni obaw
Choć kradzieże tak gigantycznych środków niepokoją absolutnie wszystkich, w tym FBI i rząd Stanów Zjednoczonych, to najwięcej powodów do obaw mają sąsiedzi reżimu, czyli Korea Południowa. W 2023 roku tamtejszy rząd obawia się nie tylko kolejnych testów broni dalekiego zasięgu, ale również zmasowanych ataków hakerskich.
Cyberprzestępczość staje się powoli domeną Korei Północnej, która zdołała wyszkolić wysoce wyspecjalizowane kadry. W czasach, gdy zachód zbroi swoje zastępy specjalistów do spraw cyberbezpieczeństwa, Koreańczycy z północy próbują cyfrowe zasieki przeskoczyć i wychodzi im to naprawdę dobrze.
Obecnie Kora Północna uznawana jest za jedno z czterech państw najbardziej zagrażających cyfrowemu bezpieczeństwu, zaraz obok Iranu, Rosji i Chin. Świat w kontekście tego państwa (najmniej ludnego spośród wymienionych) stanął niejako w martwym punkcie.
Rozwijanie cyberprzestępczości i występowanie kolejnych ataków jest przez Koreańczyków motywowane nakładaniem nowych sankcji i tłamszenia ich eksportu. To z kolei wynika z niezaprzestania testów jądrowych i rozwijania tej technologii przez miejscowy reżim.
Oznaczając trzeci rok swojego pięcioletniego planu rozwoju gospodarczego w 2023 r., oczekuje się, że Północ będzie zdecydowana na kradzież kluczowych technologii oraz gromadzenie danych wywiadowczych dyplomatycznych i wywiadowczych w celu osiągnięcia swoich celów politycznych.