Sieci 5G szkodliwe dla zdrowia? Teraz możemy to łatwo sprawdzić

Chociaż większość użytkowników nie może się już doczekać powszechnej dostępności sieci 5G, śledząc doniesienia na temat budowy jej i testów w Polsce, jest też spora ilość osób w naszym kraju, które stanowczo protestują.

A wszystko z powodu jej rzekomej szkodliwości pola elektromagnetycznego dla zdrowia ludzi. Co ciekawe, sprawę poważnie traktuje Ministerstwo Cyfryzacji, które ma zamiar dokładnie się jej przyjrzeć, bo jak twierdzi minister cyfryzacji, Marek Zagórski: „Promieniowanie wzbudza różne emocje, do których podchodzimy poważnie. Tworzymy narzędzie, które pozwoli na lepsze projektowanie i monitorowanie natężenia sieci”.

Żeby jednak uniknąć oskarżeń o manipulowanie wynikami w celach marketingowych i tym podobnych zarzutów, dostęp do tego systemu nie będzie ograniczony jedynie dla rządu i dostawców usług komórkowych i każdy chętny będzie mógł sprawdzić w nim wyniki dla swojej okolicy. I to pomimo tego, że ministerstwo zdaje sobie sprawę z faktu, że strach przed 5G nie ma uzasadnienia:

Reklama

„W kwestii zagrożeń płynących z natężenia pola elektromagnetycznego, wiedza w społeczeństwie jest cały czas bardzo mała, a strach przed 5G jest bezpodstawny. Według Światowej Organizacji Zdrowia pole elektromagnetyczne jest mniej szkodliwe niż kawa, aloes czy talk dla dzieci. Myślę, że to porównanie najlepiej pokazuje zagrożenie pól elektromagnetycznych”.

Ministerstwo musi jednak spokojnie wszystko tłumaczyć, bo aby budowa sieci 5G w Polsce była możliwe, niezbędne jest ustawowe podniesienie norm natężenia pola magnetycznego w naszym kraju, które pochodzą z ubiegłego wieku i są znacznie niższe niż w innych krajach europejskich. Nie będzie to możliwe wcześniej niż w przyszłym roku, dlatego mamy jeszcze trochę czasu, by podnieść świadomość społeczną w tej sprawie.

A do tego wdrożyć wspomniany system monitorowania, który będzie zbierał dane z działających już urządzeń pomiarowych, a następnie grupował i prezentował wyniki w formie zrozumiałej dla każdego zainteresowanego. Jak dodaje dyrektor Państwowego Instytutu Łączności: „W tym momencie gromadzimy w systemie 141 tys. wyników z 5400 stacji bazowych sieci komórkowych. Chcemy doprowadzić do tego, żeby w Polsce istniał jeden wzór raportu z badań, bo teraz każde laboratorium robi to we własny sposób. Dzięki temu łatwiej będzie można kontrolować poziom natężenia pola elektromagnetycznego”.

Źródło: GeekWeek.pl/WP.pl

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy