Twitter w rozsypce, a Elon Musk nawet do toalety chodzi z... ochroną

Od miesięcy docierają do nas informacje o zmianach, jakie nowy szef wprowadza nie tylko w działaniu samego Twittera, ale i organizacji pracy firmy. I chociaż Elon Musk przekonuje, że wszystko idzie ku dobremu i platforma powoli jest naprawiana, to obecni i byli pracownicy mają na ten temat zupełnie inne zdanie.

Od miesięcy docierają do nas informacje o zmianach, jakie nowy szef wprowadza nie tylko w działaniu samego Twittera, ale i organizacji pracy firmy. I chociaż Elon Musk przekonuje, że wszystko idzie ku dobremu i platforma powoli jest naprawiana, to obecni i byli pracownicy mają na ten temat zupełnie inne zdanie.
Elon Musk przekonuje, że Twitter zmierza w dobrą stronę. To skąd te obawy o własne bezpieczeństwo? /Justin Sullivan /Getty Images

Jak wynika z materiału przygotowanego przez BBC, któremu udało się porozmawiać z byłymi i aktualnymi pracownikami Twittera, platforma jest w gruncie rzeczy sypiącą się ruiną. Jeden z inżynierów, który chce zachować anonimowość, przekonuje, że dla kogoś z zewnątrz Twitter może i wygląda jak ładny zadbany dom, ale w środku wszystko się pali i nikt nie próbuje ugasić tego ognia. Jego zdaniem oznacza to również, że platforma nie stosuje środków ochrony użytkowników, które wcześniej dbały o ich bezpieczeństwo, więc nękanie, prześladowanie i hejt są na porządku dziennym.

Twitter się pali, a Elon Musk dba tylko o swoje bezpieczeństwo

Reklama

Jak dowiadujemy się z ustaleń dziennikarki BBC, Marianny Spring, istnieją uzasadnione obawy coraz częstszego wykorzystywania seksualnego dzieci i jednocześnie niewystarczającej aktywności organów ścigania, a także mocno ograniczonego wykrywania i blokowania ukierunkowanych kampanii zagranicznych wpływów i nękania, których celem jest ograniczenie wolności słowa.

Co więcej, mizoginistyczne i obraźliwe profile odnotowują wzrost liczby obserwujących o nawet 69 proc., a ofiary gwałtów muszą mierzyć się z rosnącą falą nienawiści ze strony kont, które stały się bardziej aktywne od czasu przejęcia Twittera przez Elona Muska, co wskazuje, że najpewniej zostały wtedy przywrócone.

Jak podkreśla Lisa Jennings Young, była szefowa działu projektowania treści na Twitterze, która specjalizowała się we wprowadzaniu funkcji zaprojektowanych w celu ochrony użytkowników przed nienawiścią, Twitter był wylęgarnią trollingu na długo przed przejęciem władzy przez Muska, ale starali się jak mogli, by ograniczyć takie zachowania (BBC dotarło do dokumentów, które potwierdzają jej słowa).

Jej zespół pracował nad kilkoma nowymi funkcjami, w tym nad trybem bezpieczeństwa, który może automatycznie blokować nadużywające konta, etykietami stosowanymi do oznaczania wprowadzających w błąd tweetów czy systemem "szturchania", w którym sztuczna inteligencja wykrywała niedozwolone treści i sugerowała piszącemu ich zmianę.

Wygląda jednak na to, że obecnie użytkownicy są pozostawieni sami sobie i nikt nie dba o ich bezpieczeństwo, bo ograniczona liczba pracowników - nawet gdyby chciała - po prostu nie jest w stanie. Elon Musk najwyraźniej ma jednak obawy co do własnego i kiepsko czuje się w tym stworzonym przez siebie środowisku, bo jak przekonują pracownicy Twittera, nigdzie nie rusza się bez ochrony. Ba, ochroniarze towarzyszą mu naprawdę wszędzie, nawet podczas wizyt w toalecie

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elon Musk | Twitter
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy