Ultralekki, szybki i elektryczny. Taki ma być nowy łazik księżycowy
Ma cztery koła i może być królem rajdów po Księżycu. General Motors i Lockheed Martin pracują nad nowym pojazdem księżycowym. Łazik ma być elektryczny, lekki i szybszy od tego, który znamy z misji Apollo.
Wielu światowych potentatów samochodowych marzy o tym, żeby stworzyć łazik księżycowy, który będzie uczestniczył w misji Artemis. Bardzo duże szanse ma na to General Motors, który zaprezentował kolejny model tego pojazdu. Projekt powstał przy współpracy z Lockheed Martin, wojskowym gigantem produkującym m.in. samoloty myśliwskie. Już to zapowiada, że będzie to wyjątkowy pojazd.
Jaki musi być łazik, który będzie jeździł po Księżycu?
Nie ma na razie zbyt wielu szczegółów, ale podano maksymalną prędkość księżycowego łazika - 19 km/h! Nowy pojazd będzie dwa razy szybszy od poprzednika z programu Apollo. Oczywiście będzie elektryczny i ultralekki.
Ma być zasilany najnowszą generacją akumulatorów Ultium, które są wynalazkiem inżynierów GM. Łazik prawdopodobnie wcześniej dotrze na powierzchnię Księżyca i będzie musiał zaczekać na misję załogową. To oznacza, że kilka tygodni lub miesięcy będzie musiał wytrzymać temperatury na powierzchni Księżyca osiągające minus 93,3 stopni Celsjusza.
Jak dotąd General Motors zaprezentował model pojazdu księżycowego wykonany na drukarce 3D i wyglądem przypomina on spłaszczony pojazd typu buggy.
Amerykańscy dziennikarze zajmujący się nowinkami technologicznymi mieli okazję skorzystać z symulatora nowego pojazdu księżycowego. Powierzchnia Srebrnego Globu została przekształcona cyfrowo i stworzono specjalną wirtualną mapę powierzchni Księżyca. Symulator jest gigantyczny i przed jego kabiną wyświetla bardzo realistyczny obraz powierzchni naszego satelity.
Dziennikarze byli pod wrażeniem symulatora. Przed rozpoczęciem jazdy testowej każdy został uprzedzony, że symulacja mniejszej grawitacji jest bardzo realistyczna i może prowadzić do zawrotów głowy. I dokładnie tak się stało!
Wirtualna prędkość łazika w symulatorze została ograniczona, a mimo to testujący go dziennikarze nie uniknęli wywrotki. Szczególnie zwodnicze okazały się stoki kraterów, które aż prosiły, aby się rozpędzić w drodze na szczyt... Niestety taka szarża kończyła się zwykle wyrzuceniem w powietrze księżycowego pojazdu i krótkim lotem zakończonym katastrofą. Na szczęście tylko wirtualną.