Baseus GaN6 Pro - mała, ale mocno wydajna ładowarka USB-C. Nasz test
Z biegiem lat nauczyliśmy się jednego - dobre ładowarki to nie dodatek, ale podstawa współczesnego życia. Telefony, laptopy, tablety, słuchawki - każde z tych urządzeń krzyczy o energię. Tym bardziej, jeśli pracujesz mobilnie, podróżujesz albo po prostu cenisz sobie porządek na biurku. I tu właśnie wchodzi na scenę bohater dzisiejszego testu- Baseus GaN6 Pro. To niepozorna, niewielka ładowarka, która potrafi zrobić naprawdę sporo zamieszania.

Pierwsze wrażenie - minimalizm, który robi robotę
Gdy wyciągnąłem ją z pudełka, od razu zwróciłem uwagę na rozmiar. Baseus GaN6 Pro to ładowarka z gatunku tych, które wyglądają jakby były pomniejszone przez magię. Przy mocy 65 W (lub 100 W w wersji wyższej) spodziewałem się czegoś dużo większego. Tymczasem trzymasz w dłoni coś, co spokojnie zmieści się w kieszeni marynarki albo przegródce plecaka, nie rzucając się w oczy.
Wygląd? Nowoczesny i minimalistyczny. Matowa powierzchnia, lekko zaokrąglone krawędzie, porty umieszczone symetrycznie. Wszystko tu jest przemyślane i solidne, a w dotyku sprawia wrażenie produktu klasy premium. To nie tandetna plastikowa kostka z bazaru. To coś, co z czystym sumieniem położysz obok MacBooka czy iPhone'a.
Technologia GaN - magia, która działa
GaN, czyli azotek galu, to nie tylko modne hasło. To realna zmiana w świecie elektroniki. Dzięki tej technologii ładowarki mogą być mniejsze, chłodniejsze i wydajniejsze niż ich klasyczne odpowiedniki z krzemem.
Baseus GaN6 Pro wykorzystuje już szóstą generację tej technologii i… czuć to na każdym kroku. Nawet przy pełnym obciążeniu czterech portów (2× USB-C + 2× USB-A), urządzenie nie zamienia się w gorącą cegłę. Owszem, lekko się nagrzewa - to normalne - ale cały system chłodzenia i zarządzania energią działa tu bardzo sprawnie.

Ładowanie - szybkość, której potrzebujesz
Testowałem ładowarkę z różnymi urządzeniami: smartfonem (iPhone 16 Pro), laptopami (Lenovo, MacBook Pro 13), słuchawkami Sony i powerbankiem 20000 mAh. Wnioski?
- Laptop zasilany przez USB-C ładował się z pełną mocą 65 W. W pół godziny poziom baterii podskoczył z 15% do ponad 60%.
- Smartfon? 30 minut i 80% baterii - działało to zaskakująco szybko.
- Powerbank? Tutaj też nie było żadnego dramatu - prąd się lał, jak trzeba.
Co ważne, ładowarka potrafi inteligentnie rozdzielić moc między porty, dostosowując się do potrzeb konkretnych urządzeń. Można ładować nawet cztery sprzęty na raz i nie martwić się o spadki napięcia czy przegrzanie.
Bezpieczeństwo i detale, które robią różnicę
Baseus zadbał o całą gamę zabezpieczeń: przeciwzwarciowe, termiczne, przeciwprzepięciowe i inne skróty, które oznaczają jedno - twoje urządzenia są bezpieczne. Ładowarka wykrywa też, kiedy któryś port nie jest używany i ogranicza zużycie energii.
Mało kto o tym pisze, ale bardzo doceniam też stabilność w gnieździe. Wtyczka siedzi pewnie, nie wypada, nie kiwa się. Kto kiedyś miał "luźną ładowarkę", ten wie, jakie to frustrujące.
Dla kogo to sprzęt?
Dla każdego, kto:
- ma więcej niż jedno urządzenie do ładowania,
- pracuje mobilnie i nie chce targać kilku ładowarek,
- ceni sobie porządek i estetykę na biurku,
- potrzebuje szybkiego i stabilnego ładowania laptopa, telefonu, tabletu itd.
Dla użytkowników Apple - ładowarka działa świetnie z iPhone'ami, iPadami i MacBookami (z wyjątkiem największych modeli Pro, które potrzebują pełnego 100 W do działania na pełnych obrotach - wtedy warto sięgnąć po wersję 100 W).
To jedna z tych rzeczy, które raz kupisz - i już nie będziesz chciał wrócić do poprzednich rozwiązań. Zastępuje kilka ładowarek, nie zajmuje miejsca, a działa pewnie i szybko. Do tego wygląda schludnie i kosztuje… zaskakująco uczciwie (około 150-200 zł, w zależności od wersji).
Podsumowanie - moc w miniaturze
Baseus GaN6 Pro to świetny przykład, że wydajność i mobilność mogą iść w parze. Z pewnością jeden z najbardziej praktycznych gadżetów, jakie ostatnio wpadły w moje ręce. Jeśli zależy ci na szybkim, bezpiecznym i uniwersalnym ładowaniu - to będzie jeden z najlepszych zakupów w tym roku.