Dżentelmeni: Kryminał z klasą na walentynki

Guy Ritchie, twórca kultowego „Przekrętu” i „Porachunków”, odpowiedzialny za reaktywację Sherlocka Holmesa, Króla Artura i Aladyna, powraca w gangsterskie rewiry. Jego "Dżentelmeni" zawitają do kin dokładnie w walentynki, 14 lutego 2020!

article cover

Dżentelmeni: Kryminał z klasą na walentynki

Guy Ritchie, twórca kultowego „Przekrętu” i „Porachunków”, odpowiedzialny za reaktywację Sherlocka Holmesa, Króla Artura i Aladyna, powraca w gangsterskie rewiry. Jego "Dżentelmeni" zawitają do kin dokładnie w walentynki, 14 lutego 2020!

Po przeczytaniu scenariusza Matthew McConaughey wiedział, że nie ma co się zastanawiać, ponieważ takie role nie trafiają się zbyt często. Szybko skontaktował się z Ritche’em, pragnąc rozpocząć pracę nad postacią, bowiem Kkłębiło mu się w głowie od pomysłów, jak ukazać, ubrać i ufilmowić Mickeya Pearsona. „Ten facet sprzedaje Brytyjczykom amerykańską wersję brytyjskości. Jak doskonale wiemy, czasami warto przyjąć zewnętrzną perspektywę, żeby pojąć, co tak naprawdę mamy tuż pod nosem. I Mickey właśnie to zrobił, w bardzo efektowny i efektywny sposób”, opowiada amerykański aktor.
„To twardziele gotowi na wszystko, zrozumieli jednak po latach, że chcieliby czegoś więcej od życia, że należy im się coś za tę całą przelaną na ulicach i w ciemnych zaułkach krew, pot oraz łzy”, kontynuuje twórca „Dżentelmenów”. „W tym filmie stoją na rozdrożu między dwoma skrajnie odmiennymi światami, uświadamiając sobie, że nie będą już mogli dłużej egzystować w obu z nich, ale z drugiej strony decyzja nie należy tylko do nich. Tytuł Dżentelmeni odnosi się do ich społecznych i konsumpcyjnych aspiracji oraz klasowych marzeń, ale prawda jest taka, że nie zobaczycie na ekranie zbyt wielu dżentelmenów”.
Planując kolejne kroki na drodze do swej wymarzonej emerytury, Mickey zawierza jednemu tylko mężczyźnie. Ray to chłopak z brytyjskiej ulicy, który jest dla amerykańskiego potentata kimś w rodzaju consigliere, czyli powiernika. W postać tę wcielił się Charlie Hunnam, który z Ritchie’em spotkał się wcześniej na planie „Króla Artura: Legendy miecza”. „Relacje Raya i Mickeya można dosyć dobrze ukazać za pomocą analogii do Batmana: Mrocznym Rycerzem jest Mickey, a Ray to Alfred, jego zaufany lokaj. Tylko że trochę podrasowany. I miewający epizody psychotyczne”, śmieje się Hunnam.
Guy Ritchie powraca z gangsterską czarną komedią wartą każdego popełnionego w afekcie grzechu. „Dżentelmeni” to opowieść o amerykańskim baronie narkotykowym, który przez całe życie ukochał marijuanę, dzieląc się produkowanym przez siebie towarem z całym barwnym Londynem, jednak właśnie ogłosił, iż pragnie wycofać się z przynoszącego krocie biznesu. Dlaczego? Ma swoje powody, również kilka ukrytych. Film zawiera wszystkie wyznaczniki reżyserskiego stylu Ritchie’ego, od soczystych, pełnych kreatywnych wulgaryzmów dialogów po dynamiczny montaż, który wywróci każdy błędnik do góry nogami. A także, co oczywiste, szereg barwnych i pozytywnie zakręconych postaci z londyńskiego półświatka, dla których łapówka, szantaż i pobicie to chleb powszedni.
O wiele bardziej szorstkim, aczkolwiek wyznającym zdecydowanie więcej wartości bohaterem jest niejaki Trener, czyli… trener boksu o niejasnej przeszłości, który opiekuje się grupą trudnej młodzieży. „To twardziel, który z niejednego pieca chleb jadał i doskonale zna liczne mroczne zakamarki londyńskich dzielnic, ale postanowił się zmienić i zaczął pomagać chłopakom, którzy, podobnie jak on, nie mieli łatwego startu w życiu”, wyjaśnia Guy Ritchie. „Jest współczesnym odpowiednikiem tego słynnego szczurołapa z baśni braci Grimm – wyciąga chłopaków z kanałów i pokazuje im nową drogę, udowadnia, że mogą zarobić na swoje utrzymanie na wiele różnych sposobów”. Colin Farrell, który z radością przyjął rolę Trenera, twierdzi, że „jego celem jest nauczenie chłopaków życiowej dyscypliny, bo wie, że tylko w ten sposób będą mogli wygrać ze swoim pochodzeniem”.
W postać obleśnego Fletchera wcielił się z wielką radością Hugh Grant, niegdysiejszy przykładny amant brytyjskich oraz amerykańskich komedii i romansów, a współcześnie jeden z najciekawszych aktorów swego pokolenia, nieustannie poszukujący okazji, by wykazać się swym niebywałym talentem. „Mój bohater, choć mało w nim bohaterskich cech, chętnie sprzeda swoje usługi każdemu, kogo na nie stać. W Dżentelmenach wchodzi w układ z wyjątkowo paskudnym naczelnym tabloida, który nawet Fletchera trochę przeraża i obrzydza”, wyjaśnia Grant.
Londyński półświatek obiega plotka, że Mickey Pearson (Matthew McConaughey), Amerykanin, który zbudował tu narkotykowe imperium, chce się wycofać z rynku. Może nie służy mu klimat albo obawia się brexitu. Grunt, że rodowici brytyjscy bandyci węszą okazję do przejęcia jego biznesu. Sypią się oferty, groźby, pochlebstwa. Niektórzy próbują szantażu albo przekupstwa. Pearson jednak najwyraźniej nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. By mu w tym pomóc, niektórzy bardziej niecierpliwi sięgają po broń. A pewien cwany i dowcipny dziennikarz (Hugh Grant) szykuje przekręt, który może zmienić reguły gry. Pearson okazuje się jednak mistrzem gangsterskiej wolnej amerykanki. Zaczyna się bardzo kosztowna wojna. Ale dżentelmeni przecież nie rozmawiają o pieniądzach.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas