Człowiek-samolot kolejny raz ryzykuje życie

Szwajcarski "Fusion Man" przeleci nad kanałem La Manche na odrzutowych skrzydłach.

Yves Rossy, pierwszy człowiek latający na odrzutowych skrzydłach, planuje przyczepić je do swoich pleców w następną środę, wyskoczyć z samolotu nad francuskim wybrzeżem na wysokości 2,500 metrów i śmignąć do Anglii z prędkością do 200 kilometrów na godzinę. 35 kilometrów z Calais do Dover pokona w około 10 minut.

Rossy, nazywany przez media "Fusion Man", od pierwszego lotu w 2004 roku pracuje nad ulepszeniem wynalazku.

Nowy model ma trzymetrową rozpiętość skrzydeł i pozwala na 10-minutowe loty. Ale nie dłuższe, bo po 10 minutach wypala się 30-litrowy zbiornik paliwa. Jeśli więc coś pójdzie nie tak, Rossy spadnie w trakcie lotu do oceanu. Żeby za bardzo nie bolało, Rossy weźmie ze sobą dwa spadochrony - jeden dla siebie i jeden dla skrzydeł. Ten otworzy się automatycznie, jeśli Rossy odepnie się od wehikułu.

Reklama

Nie próbujcie odrzutowych lotów na własną rękę. Rossy jest bardzo doświadczonym pilotem wojskowym, a i tak ryzykuje bardzo wiele.

na podstawie AFP opr. ML

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: MAN | kanał La Manche | samolot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama