NASA wsparła misję Breaktrough Initiatives w celu poszukiwania życia na Enceladusie

Jako że rosyjski przemysł kosmiczny ma się nie najlepiej, w swoje ręce przyszłość eksploracji kosmosu w celach badawczych ostro wzięli się tamtejsi miliarderzy. Teraz ich ciekawym pomysłem zainteresowała się NASA.

Nie, to nie są propagandowe hasełka Kremla, tylko prawdziwe plany, które zaczęła już wspierać Amerykańska Agencja Kosmiczna. Majętni Rosjanie zaczynają poważnie myśleć o eksploracji najbliższego nam kosmosu, nie tylko pod względem realizacji pięknej dla nich wizji kosmicznego górnictwa i walki o kosmiczne zasoby, ale przede wszystkim dla poszukiwania życia.

Jednym z najbardziej znanych multimiliarderów z Rosji jest Jurij Milner. To on jest pomysłodawcą projektu Breaktrough Initiatives, który powstał w celu poszukiwań obcego życia poza Ziemią. W projekt był również zaangażowany znany fizyk, Stephen Hawking. Wspólnie chcieli oni wysłać sondy w okolice Alfa Centauri, aby sprawdzić, czy przypadkiem na jednej z planet nie zamieszkuje tam obca cywilizacja.

Reklama

Niedawno Milner, który piastuje 14. pozycję na liście najbogatszych ludzi na Ziemi, zainicjował kolejny projekt. W jego ramach chce wysłać na Enceladusa, księżyc Saturna, sondę o nazwie BI. Chciałby zrobić to zanim uczyni to NASA, czyli mówimy tu o wczesnych latach 20. bieżącego wieku.

Ten obiekt ostatnimi czasy spędza sen z powiek astrobiologów, a to za sprawą odkrycia tam molekularnych śladów wodoru, azotu, węgla i tlenu oraz procesów hydrotermalnych (). To wszystko jest silną przesłanką świadczącą o możliwości istnienia tam życia, egzystującego pod kilkukilometrową skorupą lodową, na dnie wielkiego i głębokiego oceanu.

Rosjaninowi marzy się, podobnie jak amerykańskim miliarderom, przemiana ludzkości w cywilizację kosmiczną, która zamieszkiwałaby najróżniejsze zakątki Układu Słonecznego i odbywała podróże po całej galaktyce, jak od zawsze możemy to widzieć na różnej maści filmach sci-fi.

Technologie potrzebne w realizacji tych wielkich celów są już dostępne, potrzeba tylko funduszy i chęci na ich wdrożenie. Niestety, do tej pory najbogatsi ludzie świata uzależnieni byli finansowo od agencji kosmicznych i zysku z prowadzenia swoich misji, dlatego do niedawna ich wizje były tylko pieśnią przyszłości. Teraz jednak się to zmienia na lepsze.

Prywatny sektor przemysłu kosmiczne rozwija się w niesłychanym tempie. Najlepiej jest to widoczne w USA, ale powoli i z determinacją chcą im dorównać również należące go miliarderów firmy z Chin i Rosji. Co ciekawe, plany Milnera właśnie wsparła NASA. Agencja wyłoży 70 tysięcy dolarów na opracowanie studnium wykonalności misji badawczej na Enceladusa. Trzymajmy wszyscy kciuki za bogaczy, bo dzięki nim szybciej odkryjemy największe zagadki skrywane przez obiekty przemierzające otchłań Układu Słonecznego.

Źródło: GeekWeek.pl/Breaktrough Initiatives / Fot. Twitter/NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy