Edward Snowden miał rację. Sąd uznał inwigilację NSA za nielegalną i niepotrzebną

Chociaż ostatnio wszyscy narzekamy na to, że jesteśmy masowo inwigilowani, to wygląda na to, że były pracownik CIA, który chciał temu zapobiec, dopiero teraz doczekał dnia, w którym prawo przyznało mu rację.

Najpierw jednak został nazwany zdrajcą, który podzielił się z Rosją tajnymi danymi amerykańskiego wywiadu… Przypominamy, że 7 lat temu Edward Snowden rozpętał prawdziwą aferę, ujawniając, że amerykańscy obywatele są masowo inwigilowani i to bezpodstawnie, a szefowie National Security Agency, czyli wewnętrznej amerykańskiej agencji wywiadowczej, po prostu kłamią, że tego nie robią. Wtedy mało kto mu uwierzył, chociaż miał dowody na to, że NSA stworzyło ogromną bazę danych milionów nagrań telefonicznych obywateli. 

Ba, w 2013 roku na łamach The Guardian pojawił się artykuł, powołujący się na dane od Snowdena, sugerujący, że służby specjalne Wielkiej Brytanii i USA prowadziły monitoring komputerów i podsłuchiwały zagranicznych polityków i urzędników, biorących udział w spotkaniu grupy G20 w Londynie w 2009 roku. Zajmowały się tym brytyjski GCHQ i amerykańska NSA, a oprócz tego brytyjskie służby specjalne w czasie trwania spotkania prowadziły podsłuch telefonicznych rozmów prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Jak się wkrótce okazało, Edward Snowden udostępnił dziennikarzom nawet 200 tysięcy dokumentów, ale posiadał w sumie 1,7 mln tajnych plików! Mężczyzna zapewnia jednak, że dokonał odpowiedniej selekcji, żeby upewnić się, że „ich ujawnienie istotnie posłuży interesom społeczeństwa”, a nie bez sensu zaszkodzi.

Reklama

Niemniej sytuacja zrobiła się gorąca, więc w trosce o swoje bezpieczeństwo Snowden opuścił Stany Zjednoczone, gdzie wiszą nad nim zarzuty o szpiegostwo i przebywa w azylu w Rosji. To z kolei wzbudziło podejrzenia, że obce służby pomagały mu już wcześniej, ale cała sytuacja przyniosła już nieco dobrego, bo NSA musiało ujawnić swoje działania, choć oczywiście argumentowało je walką z lokalnym ekstremizmem i innymi zagrożeniami dla Amerykanów. Dziś mamy jednak prawdziwy przełom, bo sąd apelacyjny dziewiątego okręgu Stanów Zjednoczonych wydał wyrok, z którego jasno wynika, że program masowego kolekcjonowania nagrań telefonicznych milionów Amerykanów narusza Foreign Intelligence Surveillance Act i jest niekonstytucyjny.

Oznacza to jednoznaczne przyznanie racji Snowdenowi, który nie krył swojego zaskoczenia na Twitterze: - Nigdy nie spodziewałem się, że dożyję dnia, w którym sąd potępi działania NSA i uzna je za niezgodne z prawem, jednocześnie przyznając mi rację w kwestii ich ujawnienia. A jednak ten dzień nadszedł. Zadowolenia nie ukrywają również przedstawiciele American Civil Liberties Union (ACLU), czyli amerykańskiej organizacja non-profit, której celem jest ochrona praw obywatelskich gwarantowanych przez konstytucję: - Dzisiejszy wyrok jest zwycięstwem dla naszej prywatności. Wprost mówi o tym, że kolekcja nagrań amerykańskich rozmów zebrana przez NSA naruszała Konstytucję - czytamy w oświadczeniu wydanym z tej okazji. 

Źródło: GeekWeek.pl/Reuters / Fot. Piqsels

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama