Straty wojenne po stronie ukraińskiej liczone są już w bilionach hrywien
Rosyjska agresja na Ukrainę trwa nieprzerwanie od 24 lutego. Wróg każdego dnia bombarduje miasta i wsie, a także szpitale, szkoły i inną infrastrukturę. Łączne straty po stronie ukraińskiej wynoszą już około 1,8 biliona hrywien.
Kijowska Szkoła Ekonomiczna obliczyła, że od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę, straty z powodu zniszczeń wynoszą już 1,8 biliarda hrywien. W przybliżeniu wynosi to prawie 63 mld dolarów (niecałe 266 mld złotych).
W ciągu ostatniego tygodnia straty wzrosły o 8,4 mld dolarów (330 mld hrywien i około 36 mld złotych).
Według danych Instytutu od początku rosyjskiej agresji wojskowej zostało zniszczonych, uszkodzonych lub przejętych m.in. 411 placówek oświatowych, 36 placówek służby zdrowia, 1600 budynków mieszkalnych, 26 fabryk/magazynów, 15 lotnisk, a także 350 mostów i przepraw mostowych.
Utracono także kontrolę nad 15 000 km autostrad i 5 000 km linii kolejowych.
Obliczenia opierają się na analizie kilku tysięcy raportów dostarczonych przez rząd, władze lokalne i przez obywateli Ukrainy.
Jak zaznacza KSE szacunki nie są wyczerpujące. Do wielu miejsc nie można dotrzeć z powodu trwających walk (w tym bombardowań).
Każdy obywatel może udzielić informacji o zniszczeniu infrastruktury fizycznej (w tym mieszkania, domu) w wyniku wojny. W tym celu zespół Instytutu Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej wraz z Kancelarią Prezydenta Ukrainy i Ministerstwem Gospodarki Ukrainy uruchomił stronę internetową "Rosja zapłaci": https://damaged.in.ua/. Można to zrobić także za pośrednictwem specjalnego chatbota (https://t.me/Damage_in_ua_bot).
Zagwarantowana jest poufność danych, zaś informacje o konkretnych zniszczeniach w trakcie wojny nie będą upubliczniane. Dostępne będą jedynie uogólnione statystyki.
W przyszłości, niezbędna będzie międzynarodowa pomoc w odbudowie zdewastowanego państwa. Konieczna będzie również szeroko zakrojona pomoc humanitarna. Zniszczeniu uległo wiele szpitali i obiektów medycznych, brakuje leków i środków czystości. W wielu miastach brakuje także prądu, gazu, ogrzewania, wody i jedzenia.