Wojsko już stosuje zmodyfikowane bakterie do wykrywania materiałów wybuchowych

Raytheon, czyli jeden z największych koncernów zbrojeniowych świata, o którym regularnie słyszymy w kontekście różnych rozwiązań wojskowych, właśnie powiększa swoje szeregi o… świecące bakterie.

A mowa o projekcie powstającym na mocy umowy z amerykańską agencją rządową zajmującą się rozwojem technologii wojskowej (DARPA) i we współpracy z Worcester Polytechnic Institute. Jego celem jest wykorzystanie technik biologii syntetycznej do stworzenia dwóch nowych szczepów bakterii, które będą w stanie wykrywać ukryte pod ziemią materiały wybuchowe oraz świecić na powierzchni informują o ich położeniu. Nie da się bowiem ukryć, że pozostałe po wojnach miny (albo materiały wybuchowe zakopywane w ziemi z nieznanych powodów) to jeden z największych koszmarów ludności zamieszkujących takie tereny, który zdaniem ONZ co roku zabija ok. 20 tysięcy osób!

Reklama

Nic więc dziwnego, że od dawna trwają prace mające na celu opracowanie skutecznych metod poszukiwania i usuwania materiałów wybuchowych, ale te dotychczasowe wciąż są niebywale niebezpieczne i wymagają narażania życia ludzkiego albo bardzo drogich robotów. Dlatego też pomysł z produkowaniem i wykorzystywaniem zmodyfikowanych bakterii, spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem - według jego założeń należałoby jedynie spryskać potencjalnie zagrożony teren takimi bakteriami i czekać na efekty ich pracy.

Dziś za sprawą technologii Raytheon jesteśmy o krok bliżej od wcielenia go w życie, bo firma pracuje nad dwoma nowymi szczepami bakterii - jeżeli pierwszy z nich wejdzie w kontakt z materiałami wybuchowymi, niejako informuje o tym drugi, który inicjuje świecenie tak jasne, że widoczne nawet ze sporej odległości przez zdalne kamery czy drony. Jak twierdzi przedstawiciel koncernu, Allison Taggart:

- Wiemy już, że niektóre bakterie można tak zaprogramować, żeby były dobre w wykrywaniu materiałów wybuchowych, ale pod ziemią jest znacznie trudniej niż na powierzchni. Pracujemy nad tym, jak dostarczyć bakterie na odpowiednią głębokość, a następnie wydobyć świecenie na powierzchnię, żeby poinformować o lokalizacji znaleziska. Używając biosensorów pod ziemią możemy ocalić wiele żyć, a także wykryć zagrożenia dla jakości powietrza czy zapasów wody. Modułowa budowa systemu, nad którym pracujemy, pozwala nam podmieniać komponenty w zależności od potrzeb i napotkanego zagrożenia.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy