"Wynajmij Mordercę". Jak setki zawistnych osób skończyło w więzieniu?
Pewna kobieta postanowiła wynająć przez internet profesjonalnego mordercę, aby ten zabił jej byłego męża. Znalezienie strony z takimi ogłoszeniami przyszło 52-latce wyjątkowo łatwo – tak samo jak późniejsze aresztowanie jej przez policję. Dokładnie w ten sam sposób w ręce funkcjonariuszy trafiły już setki innych osób.
Pewna Amerykanka postanowiła pozbyć się swojego byłego męża i wynająć profesjonalnego zabójcę, aby jej w tym pomógł. W tym celu kobieta wpisała w popularną wyszukiwarkę odpowiednią frazę i niemal od razu znalazła się na stronie o jakże oryginalnej nazwie "Wynajmij Mordercę" (rentahitman.com).
Strona nie wzbudziła żadnych podejrzeń mieszkanki Michigan, która zapewne stwierdziła, że musi to być całkiem legalny biznes. Złożyła odpowiednie zgłoszenie i... trafiła w ręce policji. Amerykanka przyznała się do winy i już w styczniu otrzyma wyrok. Grozi jej co najmniej dziewięć lat pozbawienia wolności. W podobny sposób do więzienia trafiło już około 400 osób.
- Nie rozumiem tego. Ludzie są po prostu głupi - stwierdził autor strony.
O tym jak irracjonalne są to historie, świadczy fakt, że aby dokonać zgłoszenia, trzeba wypełnić odpowiedni formularz, podając w nim oprócz informacji na temat potencjalnego celu swoje własne dane osobowe.
Wchodząc na witrynę, naszym oczom ukazuje się następujący napis. "Zapewniamy, że Twoje dane pozostaną prywatne, ponieważ Wynajmij Mordercę jest jedyną organizacją na świecie, która jest w 100 proc. zgodna z ustawą o prywatności mordercy i ochronie danych z 1964 roku" - trudno w to uwierzyć, ale nie brakuje ludzi, którzy się na to nabierają.
Dalej widnieje ostrzeżenie, że wszystkie konkurencyjne strony nie spełniają wymagań powyższej ustawy i nie należy im ufać. Znajdziemy również informację, że ponad 17 985 agentów terenowym z siedzibą w USA może znaleźć odpowiednie rozwiązanie dla ciebie.
Jeśli dalej nie jesteście w stanie pojąć tego absurdu, warto wspomnieć, że na witrynie znajdziemy rubrykę z... opiniami klientów, którzy są wysoce zadowoleni ze świadczonych usług. Przypomnijmy, że mniej więcej 400 osób wpadło w tę pułapkę.
Autor strony stworzył ją jako część firmy zajmującej się bezpieczeństwem w sieci, która ostatecznie nigdy nie wystartowała. Trzy lata później przypomniał sobie o jej istnieniu i sprawdził skrzynkę mailową. Tam zobaczył około 300 różnego rodzaju zgłoszeń i zapytań o świadczone usługi.
Po kolejnych dwóch latach mężczyzna postanowił zgłosić swojego pierwszego "klienta" na policję. Kobieta pragnęła wówczas szybkiej zemsty i śmierci trzech osób, które rzekomo pozbawiły ją spadku po ojcu. Zemsty oczywiście nie było w przeciwieństwie do pobytu w więzieniu. W tym roku "firma" będzie obchodzić jedenastolecie swojej działalności.