Już nie tylko zegarki i opaski. Teraz chipy montuje się na paznokciach!
Jeden z salonów piękności z Dubaju ściągnął ostatnio wiele uwagi przez swoją najnowszą usługę nazwaną Smart Nails. Lanour Beauty Lounge, bo tak nazywa się firma, oferuje nietypowy rodzaj manicure. Na paznokciach klientek i klientów umieszcza bowiem mikrochip, podobny do tych stosowanych w płatnościach bezdotykowych.
Nie zdarza się zbyt często, abyśmy na łamach Menway pisali o salonach piękności. Jednak trzeba przyznać, że ta konkretna placówka skutecznie zdobyła nasze zainteresowanie.
Lanour Beauty Lounge, salon kosmetyczny z Dubaju, wprowadził do swojej oferty usługę montowania chipów NFC (near-field communication) na... paznokciach. W czasach, kiedy możliwym stało się wszczepianie podobnych urządzeń pod skórę, salon wyszedł z pomysłem, który wydaje się być ciekawą, bo nieinwazyjną, alternatywą - chip przyczepia się do ciała, ale nie na stałe.
Pomysł powstał w czasie pandemii jako rozwiązanie wspomagające społeczne dystansowanie się i trzymanie odpowiedniej odległości od innych osób. W bardzo krótkim czasie Smart Nails stało się hitem w Dubaju, jak i zdobyło rzeszę fanów na całym świecie dzięki kampanii na Instagramie.
Urządzenie może zawierać przeróżne dane - numer telefonu, informacje potrzebne do kontaktu czy całe bazy plików, które potem można odczytać za pomocą smartfona. "Zaczipowanie" paznokcia w salonie kosztuje około 70 dolarów (niecałe 300 złotych).
Chip nakłada się na jeden z paznokci klientów (głównie klientek), mocuje spoiwem, a następnie pokrywa specjalnym lakierem, który dodatkowo stabilizuje niewielki sprzęt, ale przede wszystkim chroni go przed czynnikami zewnętrznymi.
Ta część ciała jest w końcu naturalnie narażona na wszelkie zabrudzenia i uderzenia, które w normalnych warunkach nie są niczym niebezpiecznym, ale gdy ma się tam naklejony chip NFC, warto już uważać.
Właścicielka salonu, Nour Makarem, twierdzi w wywiadach, że największym wyzwaniem związanym z projektem Smart Nails było znalezienie urządzeń tak małych i tak lekkich, by można było umieścić je na ludzkim paznokciu, a jednocześnie posiadających wystarczająco dużo mocy obliczeniowej i pamięci.
Jak na razie paznokciowym chipem nie da się płacić jak kartą, ale Makarem uważa, że to tylko kwestia czasu. - Możemy wgrać takie dane, jakich zażyczy sobie klient - mówi właścicielka salonu. - Nazwisko, adres, numer telefonu, e-mail, linki do kont na social media, stron, blogów.
- Ja na przykład zawsze zapominam swoich wizytówek - dodaje. - Z chipem na paznokciu nie trzeba ich w ogóle mieć. Jestem przekonana, że za niedługo Smart Nails posłuży do płacenia w restauracjach, w taksówkach czy w sklepach. Pod kątem technologicznym nic w zasadzie nie stoi na przeszkodzie.
Technologia poszła obecnie tak daleko, że dzisiaj chyba nikogo nie dziwi już płacenie przy terminalu do kart magnetycznych zegarkiem, opaską czy telefonem. Bardzo możliwe, że w najbliższej przyszłości zobaczymy także ludzi płacących paznokciami.