Laser zamiast tankowania w powietrzu

Amerykański koncern zbrojeniowy Lockheed Martin przeprowadził udane testy zdalnego "dotankowywania" samolotu. Na czym opiera się ta innowacyjna metoda i czy ma szanse zaistnieć w kontekście lotnictwa cywilnego?

Stalker to swego rodzaju poligon doświadczalny dla amerykańskiego koncernu. Fot. Lockheed Martin
Stalker to swego rodzaju poligon doświadczalny dla amerykańskiego koncernu. Fot. Lockheed Martinmateriały prasowe

Bezzałogowy obiekt latający Stalker umieszczono w tunelu powietrznym w symulowanych warunkach lotu. Dzięki temu system laserowy musiał go stale śledzić. Urządzenie opracowane przez firmę LaserMotive Inc. wywiązało się ze swojej roli znakomicie. Co szczególnie istotne, po zakończeniu prób okazało się, że ogniwa Stalkera dysponują większym zapasem energii niż przed rozpoczęciem testów. Oznacza to, że system powinien sprawdzić się w trudniejszych warunkach - np. kiedy w grę wejdzie zła pogoda.

Z rozwiązania zaproponowanego przez Lockheed Martin skorzysta amerykańskie wojsko i jego bezzałogowe drony. Lotnictwo cywilne będzie zmuszone poczekać na unowocześnienie i upowszechnienie rozwiązania oraz - co szczególnie istotne - na pojawienie się samolotów pasażerskich napędzanych silnikami elektrycznymi.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas