Technologiczny portret smutnego Polaka
Przez ostatnie 20 lat każda nowinka technologiczna była przez Polaków uważana za zbyteczną i "na pokaz". Jeżdżenie starym samochodem to w naszym kraju "wstyd", ale najnowszy gadżet w kieszeni to niepotrzebny "szpan". Dlaczego?
Polacy to smutny naród. Szare kolory na ulicach, ponure miny, wrogość - mamy z tym do czynienia na co dzień. Stan psychiczny naszego narodu przejawia się w niemal wszystkich aspektach życia. Zobaczmy więc, jaki jest stosunek Polaków do nowych technologii.
Komputer, czyli "lansiarski gadżet"?
Gdy na początku lat 90. do Polski wolnym krokiem wchodziła informatyzacja, z komputerów korzystało się głównie w pracy. Polacy szybko docenili możliwość łatwej i szybkiej edycji tekstów, arkuszy kalkulacyjnych czy grafik. Rozrywka była w tym wszystkim dodatkiem. Jednak wraz z technologią do Polski przyszło coś jeszcze: tęsknota za wysokim standardem życia, za Ameryką.
Komputery potaniały, stały się bardziej powszechne, a dostęp do internetu sprawił, że dla wielu wirtualny świat stał się miejscem, gdzie można pokazać swoje emocje praktycznie bez żadnych konsekwencji, przybliżając się jednocześnie do ziemi obiecanej. W świadomości większości Polaków komputery wciąż pozostają jednak głównie narzędziem służącym do pracy.
Świat poszedł w tym czasie nieco dalej. Miniaturyzacja sprawiła, że na rynku zaczęły pojawiać się zaawansowane telefony komórkowe oraz urządzenia, które Polacy coraz częściej określają mianem "lansiarskich gadżetów". Ponieważ wszystko co inne od dobrze znanych nam sprzętów jest "lansiarskie", a każda osoba, która w codziennym życiu korzysta z najnowszych zdobyczy techniki jest co najmniej niezrównoważona psychicznie.
Co jest tego powodem? Brak zrozumienia? Niewytłumaczalna zazdrość? Najpewniej - brak wyobraźni. Wyobraźnia jest czymś, co pozwala ludziom odkrywać nowe horyzonty, być otwartym na zmieniającą się rzeczywistość - tego niestety u nas bardzo często brakuje. Dzięki niej Einstein i Kopernik byli geniuszami.
W przypadku nowinek technicznych można zauważyć jeszcze dwie inne przypadłości - brak ufności wobec wszystkiego co nowe oraz chęć wyróżniania się. Cały świat korzysta już ze smartfonów, tabletów, ultracienkich laptopów. Z naszej perspektywy są to jednak "oni", sprowadzeni do postaci niemalże mitycznej, rozgraniczeni grubą linią od Polski i naszej wizji świata. W rzeczywistości "oni" są najczęściej obywatelami Stanów Zjednoczonych, którzy jak owce, ślepo podążają za tym, co poda im się na tacy.
"Oni mają pieniądze, jednak to my mamy nad nimi przewagę". Nic z tych rzeczy. Zastanówmy się bowiem czy gorsze jest cieszenie się z małych rzeczy, czy ciągłe malkontenctwo? Na wielu twarzach, na widok kolejek do amerykańskich sklepów ze sprzętem, pojawia się szyderczy uśmiech i dygresja: Głupi, przecież tylko wariat mógłby się ucieszyć z zakupu nowego telefonu. Spójrzcie jacy jesteśmy śmiertelnie poważni, ubrani w nasze ciasne ramy i stereotypy. Z niczego nie umiemy się cieszyć, chyba że jest to niepowodzenie drugiego człowieka.
Polak mądry po.... premierze
Nadszedł jednak szokujący moment, kiedy część narodu obudziła się z letargu i zaczęła korzystać z portali społecznościowych. Najpierw pojawiły się rodzime produkty, dopiero później Polacy odkryli Facebooka. Powinniśmy szanować zarówno tych, którzy mają na nim konto, jak i tych, którzy z różnych powodów postanowili odpuścić sobie uczestnictwo w wirtualnej społeczności.
Jak jest w rzeczywistości? Znów pojawia się podział na "my" i "oni" i odwieczny argument: prywatność. Uogólniając, prywatność jest tym czymś, co chcemy ukryć za wspomnianą wcześniej granicą.
Specjalna wersja iPoda - do podrywania dziewczyn:
Zastanówmy się - co chcemy ukryć? Nasze imię i nazwisko? Liczba danych podawanych w serwisach społecznościowych zależy wyłącznie od użytkownika. W rzeczywistości problem leży gdzie indziej. Polska prywatność to nasze słabości. Strach przed ukazaniem tego, co skrywamy wewnątrz siebie i co ujawniamy tylko po powrocie do domu. Prywatność to strach przed demaskacją fałszywie wykreowanej rzeczywistości, brakiem wiedzy, brakiem umiejętności, uświadomieniem sobie lichej osobowości.
Korzystanie z technologii wcale nie musi wiązać się z utratą realnego życia, zaniedbywaniem rodziny czy znajomych. To jest kolejna wymówka, którą tuszujemy zazdrość i strach. W głowach Polaków pojawiają się pytania: "do czego potrzebna jest mi ta technologia, skoro...", "czy przecież nie jest dobrze, tak jak jest?", "oni są zaślepieni".
Polacy, nadeszła pora by stać się społeczeństwem otwartym i pełnym wyobraźni. Takim narodem, który zasługiwałby na miano współczesnego i przyjaznego, a jednocześnie zachowującego tradycję i zdrowy rozsądek. Jesteśmy na końcu peletonu tylko po to, aby za kilka lat ocknąć się, że najwyższa pora zacząć gonić... swój własny ogon. Do czego są nam potrzebne nowe technologie? Do aktywizacji wyobraźni, od której zależy jak je wykorzystamy.