Wearable computing to brak prywatności. Czy czeka nas totalna inwigilacja?
2014 ma być rokiem inteligentnej elektroniki do ubierania. Producenci prezentują kolejne gadżety, które potrafią monitorować naszą aktywność, dbać, by nic nie stało się naszym dzieciom, czy rejestrować każdą minutę naszego życia. I świetnie. Ale już teraz można sobie wyobrazić mnóstwo zupełnie nowych zagrożeń, na które będziemy narażeni.
Gadżety noszone na ciele mają być hitem tego roku. Podczas targów CES prezentowano nie tylko smartwatche, ale też takie cuda, jak inteligentne śpioszki, które informują, co się dzieje z dzieckiem, albo Jarvis - obsługiwane głosem urządzenie przypominające krzyżówkę Google Now i Siri, które przypomni nam, że trzeba do kogoś zadzwonić, zarezerwuje stolik w knajpie itp., itd.
Nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, by uświadomić sobie, jak tego typu gadżety mogą uczynić nasze życie łatwiejszym, np. pomóc prowadzić zdrowszy tryb życia, ułatwić wydostanie się z korka w drodze do pracy czy sprawić, że bez trudu odnajdziemy się w obcym mieście. Ale jest też mnóstwo potencjalnych zagrożeń, o których pisze Computer World.
Prywatność? Jaka prywatność!?
Wearable computing to niesamowita wygoda, która ma swoją cenę. Na przykład totalny brak prywatności. Computer World przytacza tu takie przykłady, jak Narrative Clip i Autographer, przyczepiane do ubrania miniaturowe kamery, które rejestrują wszystko i pozwalają blogować na żywo całe swoje życie. Problem w tym, że w swoim życiu spotykamy też innych ludzi, którzy niekoniecznie życzą sobie zostać nagrani i stać się częścią czyjegoś bloga.
Zresztą tu nawet nie jest potrzebna specjalna kamerka – żeby nagrać film czy zrobić komuś zdjęcie, wystarczą okulary takie jak Google Glass. A kiedy już mamy zdjęcie, możemy w internecie dokładnie sprawdzić, kim jest ta osoba. Prywatność w tym wypadku praktycznie nie istnieje.
Inteligentne ubrania, które potrafią monitorować nasze tętno czy oddech, przydadzą się na przykład sportowcom czy osobom starszym. Ale niestety też dane dotyczące naszych funkcji życiowych mogą wpaść w niepowołane ręce i posłużyć do szpiegowania osób, które je noszą. Amerykanie, których przerażają sposoby działania koncernów ubezpieczeniowych, potrafią sobie wyobrazić, że nauczą się one wykorzystywać przeciwko swoim klientom dane pochodzące z ubrań czy inteligentnych bransoletek fitness.
A co z hakerami i policją?
Z jednej strony mamy więc wygodę i ułatwienie życia, z drugiej - totalny brak prywatności. I co za tym idzie ogromne możliwości inwigilacji, również przez policję i wszelkiego rodzaju służby. Rzeczywistość może wkrótce prześcignąć świat, który oglądamy w "Person of Interest" czy "Black Mirror".
Computer World jako duże zagrożenie postrzega też miniaturowe kamerki noszone przez policjantów, za których pomocą można nagrywać wszystko i wszystkich dookoła. Ale można też nagrane wideo edytować, manipulując w ten sposób dowodami.
Hakowanie inteligentnych gadżetów też już przestaje być science fiction. W szczególności zagrożone są osoby, które korzystają z rozruszników serca i innych urządzeń medycznych.
O tych zagrożeniach mówi się coraz więcej i więcej, w miarę jak wearable computing przestaje być ciekawostką rodem z filmu SF. Ale i tak nowy wspaniały świat, który otwierają przed nami producenci elektroniki do ubierania, wydaje się niesamowicie kuszący. W końcu wreszcie jest na wyciągnięcie ręki.
Marta Wawrzyn