Choroby wiktoriańskie znów szaleją w Wielkiej Brytanii
Szkarlatyna, krztusiec i dna moczanowa wydawały się być chorobami z przeszłości, ale niespodziewanie zaczęły ponownie pojawiać się w Wielkiej Brytanii.
Analiza danych zebranych przez brytyjskie National Health Service (NHS) ujawniła 52-procentowy wzrost czterech głównych "chorób wiktoriańskich" od sezonu 2010/11 r. Te choroby są uważane za pochodzące z minionej epoki przed postępem medycyny i programem powszechnych szczepień ochronnych. Okazuje się jednak, że sytuacja nie jest w pełni opanowana.
Zgodnie z nowymi ustaleniami, średnia liczba przyjęć do szpitala z powodu niedożywienia wzrosła o 54 proc. w analogicznym okresie.
Przypadki szkarlatyny wzrosły gwałtownie w ciągu ostatniej dekady o 208 proc. W sezonie 2010/11 odnotowano 429 przypadków zachorowań, podczas gdy w 2017/18 było ich aż 1321. Szkarlatyna była jedną z głównych przyczyn śmierci dzieci na początku XX wieku. Może rozwinąć się w wyniki zakażenia paciorkowcami i wywoływać objawy takie, jak ból gardła, gorączka, bóle głowy, obrzęk węzłów chłonnych i charakterystyczna różowoczerwona wysypka.
Krztusiec został niemal całkowicie wypleniony z Wielkiej Brytanii w latach 50. ubiegłego wieku dzięki programom szczepień ochronnych, ale liczba hospitalizacji z powodu tej choroby wzrosła ostatnio o 59 proc. Jest to wysoce zakaźna choroba bakteryjna płuc i dróg oddechowych, powodująca u ludzi długie ataki kaszlu.
W przypadku dny moczanowej odnotowano 38-procentowy wzrost z 4935 przypadków w sezonie 2010/11 do 6824 w 2017/18. Powszechnie kojarzona z ubogą i niezróżnicowaną dietą jest bolesną postacią zapalenia stawów, która wiąże się z gromadzeniem się kryształów kwasu moczowego wokół stawów.
- Choroby wiktoriańskie szaleją dzisiaj w Wielkiej Brytanii. Nasze społeczeństwo jest w coraz gorszej kondycji, co oznacza, że umierają coraz młodsi. Po raz drugi z rzędu nasze wskaźniki umieralności niemowląt uległy pogorszeniu, co oznacza, że najsłabsze dzieci mają mniejszą szansę na przeżycie niż w Europie Zachodniej - powiedział Jonathan Ashworth, sekretarz ds. Zdrowia i opieki społecznej z NHS.