Golden Gate Bridge - pomarańczowy cud techniki
Wiele mostów na całym świecie, także w Polsce, pilnie wymaga remontu albo wręcz grozi zawaleniem. Tym bardziej zadziwiające jest to, że liczący sobie ponad 80 lat Golden Gate Bridge w San Francisco – zbudowany w jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie regionów na świecie – nigdy nie był zamknięty na dłużej niż dwa dni...
Ziemia trzęsła się przez 15 długich sekund. Filary wiaduktu autostradowego w Oakland pękały jak zapałki, setki budynków składały się niczym domki z kart.Ucierpiało także San Francisco. Trzęsienie ziemi Loma Prieta o sile 7,1 w skali Richtera, do którego doszło 17 października 1989 roku w pobliżu wielomilionowej kalifornijskiej metropolii, uchodzi za najpotężniejsze w ciągu minionych stu lat. Niesamowite wydaje się, że całkowicie sprawny pozostał w tym czasie most nad cieśniną Golden Gate, który ze swoimi dwoma słynnymi na cały świat pylonami rozciąga się nad Pacyfikiem na odcinku 2737 metrów. Podczas gdy zniszczonych zostały setki kilometrów dróg i uszkodzeniu uległ sąsiedni Bay Bridge, pomarańczowa konstrukcja wznosiła się ponad wzburzonym Pacyfikiem, jak gdyby nic się nie stało. W trakcie Z trzęsienia i tuż po nim tysiące samochodów,jak każdego dnia, tam i z powrotem pokonało przeprawę, którą w ciągu 81 lat istnienia trzeba było zamknąć tylko trzy razy z powodu huraganowych podmuchów wiatru - ostatni raz 35 lat temu.
Ale co sprawia, że Golden Gate Bridge wydaje się niezniszczalny? I dlaczego mimo robót budowlanych, mgły, a nawet trzęsienia ziemi prawie nigdy nie musi być zamykany - podczas gdy w Polsce dziesiątki mostów trzeba systematycznie wyłączać z ruchu na wiele dni?
52 tygodnie, 24 godziny, 120 000 samochodów
Fred Nixon z zachwytem spogląda w otchłań. Ten czterdziestoparoletni mężczyzna stoi na szczycie wznoszącego się na wysokość 227 metrów południowego pylonu mostu nad cieśniną Golden Gate. Tam, gdzie jest średnio o dziesięć stopni chłodniej niż w mieście, ponieważ znad Pacyfiku bez przeszkód wpada do zatoki zimne, morskie powietrze. Nixonwie, że prawdopodobnie ostatni raz patrzy na okolicę z tego miejsca. Amerykanin należy do czterdziestoosobowego zespołu malarzy Golden Gate Bridge. Rocznie zużywają oni 15 000 litrów farby antykorozyjnej w kolorze o nazwie international orange. Malują most na pomarańczowo zawsze odcinek po odcinku, aby nie trzeba było go z tego powodu zamykać.
- Nasza farba wytrzymuje ponad 20 lat. Przed emeryturą nie wrócę już do tego miejsca - mówi Nixon. Również inne działania konserwacyjne planowane są tak, aby co najmniej jeden pas jezdni w każdym kierunku pozostawał otwarty. Gdy wieje silny wiatr, malarze na wieżach przerywają pracę, bo wtedy gigant kołysze się, wychylając się nawet o osiem metrów w tę i we w tę. Ryzyko jest zbyt duże - dla ludzi, nie dla mostu...
- Daję wam most, który będzie wieczny - obwieścił uroczyście główny konstruktor Joseph Strauss przed otwarciem Golden Gate Bridge w 1937 roku, i jak na razie wydaje się, że nie była to obietnica bez pokrycia. Nigdy nie naruszyło go żadne trzęsienie ziemi, a niektórzy wręcz mówią, że kiedy grunt drży, nie ma w Kalifornii bezpieczniejszego miejsca niż ten najczęściej fotografowany most na świecie. Bo choć w niejednym hollywoodzkim filmie został zniszczony, w rzeczywistości aż do dziś opiera się siłom przyrody. Jak mu się to udaje?
Budowla z sześcioma pasami ruchu na dwóch jezdniach wspiera się na specjalnej, stalowej konstrukcji, dzięki czemu udaje się jej przetrwać nawet silne trzęsienia ziemi oraz orkany. Most wibruje, kołysze się i huśta nad cieśniną, prawie jak statek na wzburzonym morzu. Ponadto filary uformowano w kształt kratownicy. Ma to aż dwie zalety (w porównaniu np. do betonowego wiaduktu Morandiego w Genui, który zawalił się w ubiegłym roku): po pierwsze wiatr może swobodnie przepływać przez otwarte przestrzenie między stalowymi belkami, a po drugie most nie jest tak mocno obciążony.
Golden Gate Bridge utrzymują liny o grubości prawie jednego metra, z których każda składa się z ponad 27 000 cienkich stalowych drutów. One także, podobnie jak reszta konstrukcji, regularnie poddawane są konserwacji i malowane farbą antykorozyjną - tylko w ten sposób można zadbać o to, aby przez tę wyjątkową bramę do San Francisco również w przyszłości mogło przejeżdżać 120 000 samochodów dziennie.
Artykuł pochodzi z miesięcznika "Świat Wiedzy 2/2019" - sprawdź, o czym można przeczytać w najnowszym numerze