Ludzie byli na obcych planetach? Historia litewskiego księdza zaskakuje
Kosmici zabierali ludzi w podróż na ich planety? To brzmi jak kolejne fantazje twórców literatury S-F, ale na świecie są ludzie zapewniający, że taką podróż odbyli. Jednym z nich był katolicki ksiądz z Litwy, a także Polak Andrzej Domała.
Zjawisko Niezidentyfikowanych Obiektów Latających znane w Polsce pod skrótem UFO dla większości ludzi wiąże się wyłącznie z obserwacjami dziwnych obiektów na niebie. Tylko nieliczni pasjonaci tego zjawiska wiedzą, że jest to prawdziwy "temat ocean", w którym najciekawsze są opisy spotkań ludzi z załogami tych niezwykłych pojazdów przybywających na Ziemię z odległych układów planetarnych. Ta sprawa została bardzo nagłośniona dzięki filmom z Hollywood z tym najbardziej znanym "Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia" Stevena Spielberga.
Wiedza związana ze zjawiskiem UFO zawiera jednak jeszcze jeden rozdział, który bardzo często jest wstydliwie przemilczany nawet przez najbardziej zagorzałych pasjonatów tego zjawiska. Na całym świecie pojawiają się ludzie, którzy twierdzą, że odbyli krótkie podróże na obce planety na pokładach pojazdów kosmitów. Brzmi to absurdalnie, gdyż przecież według oficjalnej wiedzy człowiek postawił stopę tylko i wyłącznie na Księżycu, a podróż ludzi na Marsa jest dopiero planowana. Można by oczywiście sprowadzić opowieści tych ludzi do typowego majaczenia i fantazjowania osób z zaburzeniami psychicznymi, gdyby nie jedna sprawa.
Ludzie interesujący się UFO zauważyli, że opisy "gwiezdnych podróżników" mają wiele punktów wspólnych, choć trudno podejrzewać, że nagle wszyscy "wymyślili to samo" lub znają relację innych osób. Przykładem może być choćby to, że każda z takich osób narzekała na "kolory" na innej planecie, które były bardzo intensywne i szybko męczyły im oczy. Miało to być związane z wyższym poziomem wibracji obcych światów, które powodowały właśnie tak dziwne zjawisko. Kłopoty z kolorami to tylko jeden z wielu wspólnych punktów relacji "gwiezdnych podróżników".
Był 15 czerwca 1992 roku, kiedy litewski katolicki ksiądz Bronisław Paltanovitius spał w mieszkaniu na plebanii. W pewnym momencie obudził go dziwny hałas dochodzący z zewnątrz. Kiedy spojrzał przez okno dostrzegł lśniący metalicznie pojazd w kształcie dysku, który unosił się nad pobliskim drzewem. Obiekt miał ok. dziesięciu metrów średnicy i był złotego koloru. Zaintrygowany niezwykłym obiektem ksiądz podszedł do pojazdu, gdzie spotkał niezwykłą istotę, którą nazwał "człowiekiem z gwiazd". Istota miała czerwoną twarz i była ubrana w czarny kombinezon ściśle przylegający do ciała.
Ksiądz miał rzekomo wejść na pokład pojazdu, który błyskawicznie uniósł się w górę. Podróż trwała bardzo krótko, gdyż pojazd obcych istot wykorzystywał technologię zaginania czasoprzestrzeni (tak wytłumaczyli mu to kosmici).
Po wylądowaniu na obcej planecie ksiądz zwrócił uwagę, że było tam bardzo ciepło (ok. 30 stopni) i oddychało się mu o wiele łatwiej niż na Ziemi. Istoty bardzo przypominały ludzi i czuć było od nich promieniujące "dobro i miłość". Litwin miał być zaskoczony wyjątkowo "intensywną barwą kolorów" na tej planecie. Wszyscy ludzie wydawali się być bardzo szczęśliwi i życzliwie uśmiechali się do niego.
Litewski ksiądz został zabrany do czegoś, co trochę przypominało świątynię, choć nie było wewnątrz żadnych świętych symboli ani nawet krzeseł. Potem miał odbyć z kosmitami długą rozmowę, która przede wszystkim dotyczyła życia na Ziemi.
Ksiądz dowiedział się, że na ich planecie nie zabija się zwierząt, aby potem spożyć ich mięso i wszyscy są wegetarianami. - Jecie mięso, a wraz z nim spożywacie ból i agresję. My nie jesteśmy tacy, chcielibyśmy wam pomóc się zmienić - mieli powiedzieć księdzu kosmici. Na koniec przekazali mu przesłanie dla całej ludzkości.
Po trwającym zaledwie kilka godzin pobycie na obcej planecie za pomocą pojazdu UFO ksiądz wrócił na Ziemię. Po przeżyciu niezwykłej przygody ksiądz Bronisław Paltanovitius opowiedział o wszystkim swoim kościelnym zwierzchnikom, którzy zakazali mu opowiadać innym ludziom o jego niezwykłej podróży na pokładzie UFO. Ksiądz do końca życia twierdził, że wszystko co powiedział było prawdą. Zmarł w przytułku dla księży seniorów w 2023 roku.
Autorem jednej z najbardziej niezwykłych podróży na obcą planetę był mieszkaniec Nasielska (koło Warszawy) Andrzej Domała. Jego opowieść o "podróży pojazdem UFO na planetę Nea" przez wiele lat była nawet przez pasjonatów UFO traktowana z niedowierzaniem. Dopiero po latach wiele szczegółów historii Andrzeja Domały było intrygująco zbieżnych z tym, co opowiadali inni "podróżnicy na inne planety".
Według jego relacji 13 sierpnia 1968 roku jako siedemnastoletni chłopak wybrał się do lasu na grzyby w okolicach Nasielska. Było około wpół do piątej rano, kiedy przed nim wylądował niezwykły pojazd w kształcie ogromnej kuli, z którego wyszła ludzka istota. Była to kobieta ubrana w czarny kombinezon.
Domała opowiadał, że w pewnym momencie znalazł się na pokładzie pojazdu UFO i został zabrany w podróż na planetę Nea. Obcy mieli porozumiewać się z nim telepatycznie i zapewniali, że nie chcą zrobić mu krzywdy. Na czas podróży miał zostać uśpiony. Po wyjściu z pojazdu mężczyzna zorientował się, że jest na obcej planecie.
Andrzej Domała był zdumiony, że jego przybycie na obcą planetę nie było dla nich żadną sensacją. - Zauważyłem tylko pewną ciekawość z jaką na mnie patrzyli, a więc na moje nieco szybsze od nich ruchy oraz na mój ubiór - opowiadał w jednym z wywiadów. Jedna z istot pełniła rolę jego opiekuna i przewodnika.
Mężczyzna utrzymywał, że kiedy tylko jakaś rzecz na planecie Nea budziła jego ciekawość, wtedy w jego głowie odzywał się za pomocą telepatii głos przewodnika, który mu wszystko wyjaśniał. Został zapewniony, że wkrótce powróci na Ziemię i nie powinien się niczym martwić. Kosmici mieli Domale mówić dużo o Ziemi i zagrożeniach, które są związane z błędami, które popełnia ludzkość.
Kosmici mieli rzekomo uprzedzić Andrzeja Domałę, że po jego powrocie na Ziemię relacjonowanie innym ludziom jego podróży mija się z celem, gdyż nikt mu w nią nie uwierzy i spotkają go tylko nieprzyjemności. - I dokładnie tak się stało - powiedział Andrzej Domała w wywiadzie dla programu Nautilus Radia Zet w 1995 roku.
W czasie powrotu na Ziemię Andrzej Domała miał także zostać uśpiony i samej podróży nie pamięta. Kosmici z planety Nea mieli mu rzekomo przekazać przesłanie skierowane do całej ludzkości.
Andrzej Domała do końca życia zapewniał, że od dziecka miał kłopoty z wymyślaniem historii, a cała jego opowieść o podróży pojazdem UFO jest oparta na faktach. Mimo upływu lat podawał takie same szczegóły swojej niezwykłej historii nigdy nie żądając żadnych pieniędzy. Wydawał się być pogodzony z tym, że i tak mu nikt nie uwierzy zarzucając zaburzenia psychiczne. Zmarł w całkowitym zapomnieniu 24 marca 2008 roku. Osoba, która dokumentowała jego życie twierdziła, że historią miał przez chwilę zainteresować się sam Steven Spielberg, który o Domale przeczytał krótką notatkę w amerykańskim czasopiśmie poświęconym UFO. Do realizacji filmu na podstawie jego opowieści nigdy jednak nie doszło.
Historie podróży ludzi na obce planety wydają się czymś niedorzecznym i absurdalnym, sprzecznym nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale także wiedzą naukową. Z drugiej jednak strony świat w 2023 dowiedział się, że zjawisko UFO jest czymś absolutnie realnym, czym z pełną powagą zajmuje się amerykański Pentagon czy kongres USA. Jeśli tak, to nie można wykluczyć, że skoro kosmici przylatują na Ziemię w swoich niezwykłych pojazdach, to czasami biorą ludzi na "krótkie wycieczki".
Wielki polski astrolog i jasnowidz Leszek Szuman powiedział kiedyś, że w tak niezwykłe rzeczy nie trzeba wierzyć, ale warto o nich wiedzieć.