Życie Polaków w czasach PRL nie należało do łatwych. Dostępność wielu towarów była ograniczona. Z trudem można było znaleźć parę dobrych butów, czy nawet papier toaletowy. Z odsieczą przychodziły na pomoc sąsiednie demoludy, do których jeździli Polacy, aby nabyć niektóre towary – również na zasadzie handlu wymiennego. Niemiecka Republika Demokratyczna była jedną z bogatszych i lepiej radzących sobie socjalistycznych gospodarek. Jakie produkty i dobra sprowadzali stamtąd Polacy?
Kawa, słodycze, dżinsy, suszarki do włosów, nożyczki do paznokci oraz kultowe trabanty. Listę topowych towarów produkowanych w NRD trudno zamknąć w kilku pozycjach. Polacy przekonali się o bogactwie produktów dobrej jakości, jakie są u zachodniego sąsiada produkowane, dopiero po 1972 roku, kiedy Edward Gierek i Erik Honecker otwarli granice pomiędzy krajami i można było ją przekraczać, mając przy sobie jedynie dowód osobisty.
Przez kolejne lata tysiące Polaków podróżowało do NRD, przywożąc wiele towarów, których często brakowało na półkach w polskich sklepach. Sprzęty AGD zyskały szczególnie na popularności - pierwsze roboty kuchenne czy suszarki do włosów marki Diana. Niektóre z maszyn potrafiły niezawodnie działać o wiele dłużej niż dzisiejsze nowoczesne urządzenia.
Niemcy Wschodnie słynęły także z różnych wynalazków uprzyjemniających spotkania towarzyskie. Do takich na pewno należał popularny "party grill", czyli niewielki przenośny grill wielokrotnego użytku. Na niemieckim eBayu nadal można znaleźć takie "okazy" na sprzedaż.
Sława niemieckiej chemii gospodarczej do dzisiaj jest silna. Już w czasach PRL Polacy sprowadzali do kraju proszki do prania marki Spee. Niemniej popularne były NRD-owskie kosmetyki, zwłaszcza te licencyjne marki BAC.
Spadkobiercą dawnej jakości proszków Spee jest obecnie koncern Henkel, który wykupił po upadku komunizmu państwowe przedsiębiorstwo za symboliczną markę i kontynuuje produkcję wysokiej jakości produktów chemii domowej.
Towary z NRD to również liczne artykuły spożywcze. Vita Cola miała naśladować smakiem oryginalny napój z Zachodu. Półwytrawne wino musujące Rottkäppchen ("Czerwony Kapturek" od koloru górnej części butelki) do dzisiaj jest produkowane i ma swoją rzeszę miłośników.
Imitując produkty zachodnie, NRD próbowało zaspokajać potrzeby swoich obywateli. Symbolem produkcji dóbr konsumpcyjnych stał się Trabant. Twórcy tego modelu wzorowali się na pojeździe Lloyd LP 300 z Bremy.
Jak się okazuje, żeby móc zakupić Trabanta trzeba było liczyć z wieloletnim oczekiwaniem. Niektórzy przezywali ten samochód "Porsche dla Saksończyków".
Nazwa kultowego materiału wzięła się dosłownie od akronimu DDR. Tkanina była w latach 70. XX krzykiem mody. Z tego materiału produkowano sukienki, pończochy i fartuchy. Pod względem chemicznym dederon nie różnił się od nylonu, który był produkowany w zachodnich krajach.
Przywódcy NRD jednak obstawali przy rodzimym odpowiedniku nylonu. Jak się okazało, zachodni nylon zarówno w Polsce jak i u zachodnich sąsiadów zdobywał z czasem coraz większą popularność. Do dzisiaj jednak w wielu polskich sklepach i punktach obsługowych, zwłaszcza tych nadszarpniętych zębem czasu, ekspedientki nadal noszą fartuchy z dederonu.
NRD było dla wielu Polaków w czasach PRL namiastką zachodniego świata oraz miejscem, gdzie można było nabyć wiele towarów, w tym różnych urządzeń dla gospodarstwa domowego, które potrafiły działać bez szwanku jeszcze długie lata po upadku komunizmu.
Nostalgia za tamtą jakością produktów od czasu do czasu ujawnia się każdemu z nas, kiedy dzisiaj nowo zakupiony towar okazuje się bardzo szybko być wadliwy i psuć się.
Przeczytaj też:
Konstrukcje nie z tej ziemi - Wielkie hałdy w Estonii. Kopalniana rzeczywistość zielonego raju
Świat za 10 lat - Lasy w Polsce za 10 lat. Jak zmieni się krajobraz?