Pojawiły się kolejne dokumenty z amerykańskiego projektu Blue Book
Amerykański projekt Blue Book to zdecydowanie najobszerniejszy w historii raport badawczy poświęcony UFO. Opublikowanie jego treści w 2015 roku wywarło ogromną falę entuzjazmu, lecz i konsternacji w całej społeczności ufologicznej. Już wówczas mało kto wierzył, że opublikowano wszystkie z powstałych w tym projekcie raportów. Jak się okazało, to podejrzenie było jak najbardziej słuszne.
Zgodnie z oświadczeniem Johna Greenewalda, twórcy portalu internetowego The Black Vault przechowującego zapiski z projektu Blue Book, jeden z oficerów pracujących dla amerykańskiej armii zdołał uratować dziesiątki zdjęć, książek, tekstów, dokumentów i listów, które nie zostały upublicznione przez rząd Stanów Zjednoczonych. Pytanie brzmi: dlaczego? Czyżby zawierało się w nich coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego?
Cały problem polega na tym, że mimo iż dokumentacja z Projektu Blue Book została oficjalnie odtajniona, nie wszystkie z dokumentów zostały upublicznione. Oznacza to, że gdyby wspomniany wcześniej oficer, niejaki Carmon Marano nie uratował tych dokumentów przed zniszczeniem i nie zdecydował się podzielić nimi z ufologiem Robem Mercerem, najprawdopodobniej nigdy nie poznalibyśmy pełni archiwów.
Z racji tego, że ogłoszenie w sprawie znalezisk jest dość nowe i pochodzi z 19 lutego br., nie wiadomo jeszcze zbyt wiele na temat zawartości świeżo odkrytych dokumentów. Możemy być jednak pewni, że jest to autentyczna dokumentacja stworzona w ramach projektu, co miało zostać potwierdzone przez kilku niezależnych ekspertów.
Wiadomo, że jedynie niewiele ponad 6 proc. obserwacji opisanych w ramach projektu Blue Book zostało zaklasyfikowane jako niewyjaśnione. Łącznie dało to prawie 701 przypadków, które mimo, że nie były wiązane z przedstawicielami obcych cywilizacji, to w dalszym ciągu umykały logicznym wyjaśnieniom. Nie jest wykluczone, że dzięki nowym dokumentom będzie nam dane dowiedzieć się nieco więcej.