Przed zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych można się ochronić
Tylko 14 proc. młodych mam wie, że meningokoki mogą wywoływać zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. To potencjalnie śmiertelna choroba, która wymaga natychmiastowej pomocy medycznej. Na szczęście można się przed nią chronić z pomocą szczepień. Okazją do przypomnienia o tym jest Europejski Tydzień Szczepień (23-29 kwietnia).
Opony mózgowo-rdzeniowe składają się z trzech błon, których zadaniem jest ochrona mózgu i rdzenia kręgowego przed urazami. Niestety, zdarza się, że same chorują. Przyczyną może być infekcja wywołana przez drobnoustroje: bakterie, wirusy, grzyby lub pasożyty. Dochodzi wtedy do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Rocznie na świecie zapada na nie 2,8 mln osób. Zachorować można w każdym wieku, ale najbardziej zagrożone są niemowlęta, małe dzieci, nastolatki i osoby starze.
- Zapalenie opon mózgowych jest chorobą poważną w każdym wieku. Ale szczególnie u dzieci do 2. roku życia. Ich układ odpornościowy nie jest bowiem w pełni rozwinięty, a choroba może rozwinąć się bardzo szybko i pozostawić po sobie poważne skutki, tj. głuchotę, niedowłady, padaczkę, upośledzenie umysłowe, a nawet może doprowadzić do śmierci - powiedziała dr n. med. Alicja Karney, kierownik Oddziału Hospitalizacji Jednego Dnia w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.
Jak tłumaczy dr n. med. Alicja Karney, śmiertelność jest szczególnie wysoka w przypadku zakażeń wywoływanych przez meningokoki, czyli dwoinki zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. To one - obok pneumokoków i pałeczki hemofilnej typu B - najczęściej odpowiadają za bakteryjne, ropne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Jednocześnie często rozwija się sepsa, która obok zapalenia opon jest jedną z postaci inwazyjnej choroby meningokokowej.
Według danych światowych w przypadku braku właściwego leczenia meningokokowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych uśmierca co drugiego chorego, a co dziesiątego okalecza. Na szczęście, choroba jest stosunkowo rzadka. W Polsce w ubiegłym roku było 122 przypadki (na 225 wszystkich przypadków inwazyjnej choroby meningokokowej; pozostałe 158 przebiegało pod postacią sepsy).
Podczas zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych wywołanego przez meningokoki mogą wystąpić: gorączka, ból głowy, wymioty, światłowstręt, sztywność karku5. Specjaliści podkreślą, że w przypadku podejrzenia choroby należy jak najszybciej zgłosić się do szpitala. Liczy się dosłownie każda minuta, ponieważ inwazyjna choroba meningokokowa może rozwinąć się błyskawicznie i w ciągu 24 godzin doprowadzić do śmierci.
Trudno uniknąć kontaktu z meningokokami, ponieważ średnio 10 proc. społeczeństwa jest ich nosicielami (bakterie te żyją w błonie śluzowej gardła i nosa człowieka), a w zamkniętych środowiskach, np. żłobkach czy przedszkolach, nawet do 80 proc. osób . Do zakażenia dochodzi stosunkowo łatwo - drogą kropelkową (przez kaszel, kichanie), przez pocałunek, picie z jednej butelki, używanie wspólnych sztućców czy oblizywanie smoczka.
Optymalnym sposobem ochrony są szczepienia ochronne. Eksperci tłumaczą, że z uwagi na sytuację epidemiologiczną w Polsce, niemowlę lub dziecko mieszkające w naszym kraju powinno być w pierwszej kolejności szczepione przeciwko meningokokom typu B (spośród 12 typów meningokoków za zdecydowaną większość zakażeń odpowiada typ B). Szczepionka przeciw MenB jest dostępna w państwach UE zaledwie od ośmiu lat. Refundują ją niemowlętom Włochy (od 2017 roku), Irlandia (od 2016 roku) i Wielka Brytania (od września 2015 roku). W tym ostatnim kraju w ciągu pierwszych 10 miesięcy realizacji programu powszechnych szczepień, liczba zakażeń inwazyjnych wywołanych przez meningokoki typu B u dzieci uprawnionych do szczepień zmniejszyła się o połowę. Natomiast szczepienia przeciwko meningokokom typu C refunduje kilkanaście krajów UE (m.in. Niemcy, Holandia, Irlandia, Włochy).
W obowiązującym aktualnie w Polsce Programie Szczepień Ochronnych, szczepienia przeciwko meningokokom (zarówno B i C) są określone jako tzw. szczepienia zalecane, co oznacza, że są odpłatne. W efekcie tylko 6 proc. młodych matek zadeklarowało, że zaszczepiło swoje dziecko przeciwko meningokokom. Natomiast aż 65 proc. respondentek przyznało, że wykonałoby szczepienie, gdyby nie musiało za nie płacić.