Rakieta V2 i statek Wostok. Od nich zaczął się podbój kosmosu

Pierwszy obiekt w kosmosie stworzony przez człowieka i pierwszy człowiek w kosmosie. Są to dwa historyczne osiągnięcia ludzkości w dążeniu do podboju kosmosu. Jaką jeszcze „kosmiczną barierę” przebije ludzkość?

Nie wiadomo, kiedy człowiek po raz pierwszy spojrzał w gwieździste niebo i zamarzył, by wznieść się ku gwiazdom. W mitologii mamy do czynienia z Dedalem i Ikarem, gdzie Ikar jest symbolem ludzkiego dążenia do realizacji własnych celów oraz działania wbrew "porządkowi świata", dalej jest samolot braci Wright, dzięki któremu "niemożliwe" stało się możliwe. W kolejnych latach pojawiły się sterowce, nowocześniejsze samoloty i rakiety. Człowiek wciąż dążył do przekraczania kolejnych wysokościowych barier.

Wydaje się, że tą ostateczną była granica atmosfery i kosmosu. Jednakże kiedy miały miejsce pierwsze próby, przełamania tej bariery i komu jako pierwszemu się to udało? Kto był prekursorem lotów kosmicznych i w pewien sposób wyznaczył nową mglistą ścieżkę nowym pokoleniom? Otóż odpowiedź może się nie spodobać, gdyż są nimi niemieccy i radzieccy naukowcy.

Reklama

Kosmiczne zapędy nazistów

W czasie II wojny światowej zespół niemieckich naukowców pod kierunkiem Wenhera von Brauna opracował pierwszy w historii rakietowy pocisk balistyczny, czyli rakietę V2.

Rakieta z oznaczeniem MW 18014 została pierwszym obiektem stworzonym przez ludzkość, który przekroczył Linię Kármána, która jest umowną granicą między atmosferą Ziemi i przestrzenią kosmiczną - przebiega ona na wysokości 100 km n.p.m. Rakieta V2 dotarła w przestrzeń kosmiczną, a wysokość, na jaką się wzniosła, wynosiła 176 km. Wystrzelenie rakiety miało miejsce 20 czerwca 1944 roku z Centrum Badań Wojskowych Peenemünde na wyspie Uznam, zatem niedaleko obecnych granic Polski. Kompleks był poligonem doświadczalnym Luftwaffe.

Jednakże wystrzelone urządzenie nie osiągnęło prędkości orbitalnej i spadło na ziemię. Dlatego też wielu fachowców mówi o tym wydarzeniu jako o pierwszym locie suborbitalnym.

Wystrzelenie pocisku w kosmos wcale nie było prostą rzeczą. Jak podają historycy, pierwsze egzemplarze rakiety potrafiły osiągnąć wysokość 90 km n.p.m., lecz bardzo często wybuchały. Sama przednia część kadłuba powodowała aż 70 proc. awarii w czasie startów.

Dodatkowo w północnej Francji siły alianckie wciąż przeprowadzały operacje prowadzone. Jednakże to one były bodźcem do przyspieszenia prac. Wskutek coraz większej presji, Niemcy ulepszyli konstrukcję rakiety V2 oraz ulepszyli ciekłe paliwa rakietowe, co w konsekwencji przyczyniło się do wystrzelenia rakiety w kosmos.

Według oficjalnych doniesień głównym celem rakiety MW 18014 było sprawdzenie, w jaki sposób zachowa się obiekt tego typu w próżni. Zatem wcale nie chodziło o "kosmiczny wyścig", chociaż część specjalistów tego nie wyklucza.

Osiągnięcie rekordu zbytnio nie wzruszyło konstruktorów, gdyż dopiero po wojnie Międzynarodowa Federacja Lotnicza wprowadziła umowną granicę kosmosu.

Warto wspomnieć, że dwóch polskich woźnych, którzy trafili do Centrum Badań Wojskowych Peenemünde z jednego z obozów, na początku 1943 roku wykradło mapy, szkice i raporty kompleksu i przekazało je do polskiego wywiadu AK. Następnie dokumenty trafiły do wywiadu brytyjskiego. Jednocześnie Brytyjczycy otrzymali informacje o rakietach V1 i V2 od austriackiej grupy oporu. Konsekwencją były brytyjskie naloty bombowe, które doprowadziły do znacznego opóźnienia rozwoju rakiet.

Na koniec wojny, kiedy III Rzesza przegrała, Amerykanie zakontraktowali 127 inżynierów z Peenemünde, żeby dalej prowadzili swoje badania, lecz już dla Waszyngtonu. Na taki sam krok zdecydował się Związek Radziecki - tutaj mówi się o "kilku naukowcach". Zostali oni przymusowo przeniesieni do ZSRR.

Ponadto istnieją niepotwierdzone doniesienia, że potem radziecki program kosmiczny ożywił Peenemünde, które stało się poligonem doświadczalnym.

Radziecka myśl kosmiczna

Nie wiadomo, w jakim stopniu przejęci niemieccy naukowcy przyczynili się do rozwoju radzieckiego programu kosmicznego. Najprawdopodobniej nigdy się tego nie dowiemy. Jednakże w 1957 roku, czyli w zaledwie 12 lat od zakończenia wojny, ZSRR wystrzeliło pierwszego na świecie sztucznego satelitę Sputnik 1. Aczkolwiek ważniejszym krokiem w podboju kosmosu był pierwszy lot człowieka w kosmos.

Nastąpiło to dzięki wykorzystaniu statku kosmicznego Wostok 1 - dzięki niemu człowiek pokonał kolejną "niemożliwą granicę". Właśnie ten statek 12 kwietnia 1961 roku po raz pierwszy w historii posłał człowieka poza macierzystą planetę - tym człowiekiem był Jurij Gagarin.

Statek został wyniesiony przez rakietę nośną Wostok 8K72K z kosmodromu Bajkonur w obecnym Kazachstanie. Gagarin przebywał w kosmosie 108  minut - trzeba przyznać, że każda minuta człowieka w kosmosie była wówczas rekordowa. Podczas misji statek Wostok jeden raz okrążył Ziemię i wylądował niedaleko miasta Saratowa w obecnej Rosji.

Warto podkreślić, że cały lot był kierowany wyłącznie z Ziemi. Radzieccy specjaliści nie wiedzieli w jaki sposób ciało człowieka "zareaguje na kosmos". Takie podejście skutkowało tym, że statek zupełnie odbiegał wyposażeniem od współczesnego wyobrażenia.

Otóż w Wostoku 1 wszystkie przyrządy kontrolne były zablokowane, a kody odbezpieczające znajdowały się w specjalnej zalakowanej kopercie. Ponadto wcześniej usunięto system samolikwidacji oraz inne urządzenia rozpoznawcze. Dostępna klawiatura miała jedynie sześć przycisków. W nagłych przypadkach możliwe było ręczne sterowanie statkiem.

Wszyscy, którzy przygotowywali misję byli pod ciągłą i olbrzymią presją wywieraną przez Moskwę. Trwał wówczas kosmiczny wyścig ZSRR i USA. Stany Zjednoczone dosłownie w każdej chwili mogły przeprowadzić podobną misję, dlatego radzieccy naukowcy i inżynierowie pracowali niemal całymi dniami i nocami nad misją. Oczywiście operacja była tajna. Wostok 1 miał średnicę około 2,3 m, jego masa startowa wyniosła 4 725 kg.

Jeśli misja napotkałaby problemy i uległaby przedłużeniu, to specjaliści wyposażyli Wostok 1 w niezbędne zapasy, które miały wystarczyć Gagarinowi na dodatkowych 13 dni w kosmosie. Naukowcy chcieli uniknąć swobodnie wirujących w kabinie okruchów (mogłoby one przysporzyć dodatkowych problemów), zatem dali Gagarinowi do jedzenia purée z mięsa i wątroby oraz sos czekoladowy. Bezpostaciowe masy wypełniały metalowe tubki, które wyglądem przypominały pastę do zębów.

Nie wiadomo co przyniesie przyszłość, ale w kosmosie ludzkość z pewnością będzie napotykała kolejne bariery i będzie robiła wszystko, by je pokonać.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia | loty w kosmos | technologia | ZSRR | III rzesza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy