Światło z czarnej dziury na niebie naszych przodków
2 mln lat temu na nocnym niebie nagle pojawiło się światło, porównywalne wielkością i jasnością do Księżyca. Jego źródłem nie była ani żadna gwiazda, ani kometa, a... czarna dziura zlokalizowanego w centrum Drogi Mlecznej.
Zamieszkujące w tym czasie Ziemię zwierzęta, również przodkowie człowieka, mogli obserwować niezwykłe zjawisko przez setki tysięcy lat. Taka teoria została przedstawiona na niedawnej konferencji astronomicznej w Sydney.
Aktywne jądra galaktyk (AGN) są jednymi z najbardziej energetycznych obiektów we wszechświecie. Gdy supermasywna czarna dziura wchłania otaczającą materię, tworzy się dysk akrecyjny, który jasno świeci. Droga Mleczna jest teraz nieaktywna, podobnie jak zlokalizowana w jej centrum czarna dziura Sagittarius A* (Sgr A*). Nasza galaktyka nie zawsze była taka spokojna.
W 2010 r. odkryto tzw. Bąble Fermiego, czyli tajemnicze struktury rozciągające się na odległość 25 000 lat świetlnych z obu stron Drogi Mlecznej. Powstało wiele teorii wyjaśniających ich powstanie; najbardziej prawdopodobna zakłada, że odpowiada za nie AGN.
Zgromadzeni w Sydney astronomowie doszli do wniosku, że 2 mln lat temu Droga Mleczna posiadała aktywne jądro galaktyki. To z kolei potwierdza fakty dotyczące powstawania supermasywnych czarnych dziur. Wielu astronomów przekonuje, że AGN powstają w wyniku łączenia się galaktyk i ich czarnych dziur. Nasza galaktyka już od miliardów lat nie połączyła się z żadną inną. Część badaczy ostrzega, że Sgr A* może znowu rozbłysnąć. A dla pobliskich światów będzie oznaczało to zagładę.