Wirus Ebola - najgroźniejszy zabójca na Ziemi
Ten atak wirusa Ebola jest wyjątkowo zabójczy. Do tej pory w wyniku epidemii gorączki krwotocznej zmarło niemal 900 osób, a jej śmiertelne żniwo jeszcze się nie zakończyło. Czy istnieje jakiś sposób, by walczyć z tym wirusem?
Gorączka krwotoczna to szczególnie niebezpieczna - często śmiertelna - choroba zakaźna występująca w Afryce Subsaharyjskiej. Czynnikiem etiologicznym gorączki krwotocznej są wirusy należące do rodzaju Ebolavirus z rodziny Filoviridae. Choroba jest wywoływana przez 4 podtypy wirusa Ebolavirus, których nazwy są związane z konkretnymi regionami geograficznymi: Zaire ebolavirus, Bundibugyo ebolavirus, Sudan ebolavirus i Taï Forest ebolavirus. Jest jeszcze podtyp Reston ebolavirus, który wywołuje gorączkę krwotoczną u małp.
Nazwa wirus Ebola jest potocznie używana dla określenia wszystkich wirusów rodzaju Ebolavirus, choć najbardziej zabójczym podtypem jest jego odmiana Zair.
Pierwsze przypadki choroby odnotowano w 1976 r. w Zairze, w okolicach Yambuku nad rzeką Ebola. Gorączka krwotoczna zabiła wówczas 280 z 318 osób, które zachorowały. Śmiertelność na poziomie 88 proc. przeraziła świat, bo do tej pory nie było nic równie zabójczego dla człowieka. W późniejszych latach w Afryce co jakiś czas regularnie wybuchały epidemie gorączki krwotocznej, ale żadna z nich nie zebrała takiego żniwa, jak ta, z którą Afryka zmaga się obecnie.
Czy Polska powinna zaangażować się w walkę z wirusem Ebola?
Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że do 1 sierpnia 2014 r. w Gwinei, Sierra Leone i Liberii w wyniku epidemii gorączki krwotocznej zmarło 887 osób. Afrykańskie kraje do pomocy w walce z wirusem zaangażowały wojsko i policję. Jak dotąd ich działania na nic się zdały. Czy wobec tego w świecie, w którym w 48 godzin można dotrzeć w dowolne miejsce globu, możemy czuć się jeszcze bezpieczni?
Nieznane źródło
Większość przypadków zachorowań na gorączkę krwotoczną Ebola kończy się śmiercią z wykrwawienia. Rezerwuar i droga zakażenia nie są jednoznacznie określone. Długo uważano, że źródłem zarazka są nietoperze owocożerne, ale coraz więcej jest dowodów na to, że świnie - zarówno dzikie, jak i domowe - mogą roznosić najgroźniejszy szczep Eboli, jakim jest odmiana zairska.
Według WHO ludzie zarażają się gorączką krwotoczną jedynie poprzez bezpośredni kontakt z krwią, narządami lub innymi płynami ustrojowymi różnych gatunków zwierząt - szympansów, goryli czy antylop. Z człowieka na człowieka wirus może przenosić się drogą kropelkową. W takiej postaci jego opanowanie jest już niezwykle trudne. Warto podkreślić, że wirus Ebola nie jest przenoszony przez komary.
Rozpylane przez zakażonego osobnika drobne kropelki śluzu, mimo iż są w stanie utrzymać się w powietrzu, nie mogą przemieszczać się na większe odległości. Mogą być wdychane, przez co drogi oddechowe stają się wrotami zakażenia.
Najnowsze badania wskazuję, że odmiana zairska wirusa Ebola może przenosić się ze świń na makaki nawet wtedy, gdy między zwierzętami nie ma bezpośredniego kontaktu. Choroba rozwijała się u nich w ciągu 8 dni, czyli mniej więcej tyle, ile czasu trzeba, by wirus rozwinął się w organizmie człowieka. Okres wylęgania choroby wynosi średnio 2 tygodnie, choć najszybszy przypadek śmierci nastąpił już po 4 dniach.
Przebieg kliniczny gorączki Ebola jest podobny do gorączki Lassa. Dla potwierdzenia diagnozy należy wykluczyć inne choroby dające podobne objawy: malarię, riketsjozy czy dur brzuszny. Rozpoznanie następuje na podstawie obrazu klinicznego oraz testu immunoenzymatycznego (ELISA), a także izolacji wirusa od chorego i jego hodowli na liniach tkankowych we wczesnym etapie choroby. Próbki takie mają najwyższy poziom zagrożenia biologicznego. W późniejszych etapach choroby można odnotować wysoki poziom przeciwciał IgM i IgG.
Pierwsze objawy gorączki Ebola przypominają zwykłą grypę - występuje wysoka temperatura (powyżej 40oC), biegunka, wysypka, bóle mięśni, brzucha, klatki piersiowej i głowy. Wcześnie dołączają też objawy skazy krwotocznej z krwistymi wymiotami i krwawą biegunką. U chorego bardzo szybko dochodzi do odwodnienia, zaburzenia gospodarki elektrolitowej i białkowej, co powoduje skrajne wyczerpanie i gwałtowną utratę masy ciała. Pojawia się wysypka plamisto-grudkowa, uszkodzenie wątroby i żółtaczka.
Stan chorego pogarsza się ze względu na nasilenie skazy krwotocznej przewodu pokarmowego i śpiączkę. Chory traci wtedy przytomność i kontakt z otoczeniem, a nawet może doznać nieodwracalnych zaburzeń psychicznych. Śmiertelność jest bardzo wysoka i wynosi 53-88 proc. Chory człowiek staje się niebezpieczny dla swojego otoczenia.
Niestety, naukowcy nie mają pojęcia, dlaczego niektórzy chorzy samoistnie wracają do zdrowia, podczas gdy większość zakażonych umiera w cierpieniach. Typowe powikłania po gorączce Ebola to zapalenie wątroby, jąder i naczyniówki oka.
Bez leku, bez nadziei?
Obecnie nie ma ani skutecznego leku, ani szczepionki przeciwko gorączce Ebola, choć trwają zakrojone na szeroką skalę prace nad ich opracowaniem. Zakażonych pacjentów leczy się objawowo, poprzez wyrównywanie zaburzeń gospodarki wodno-elektrolitowej, walkę ze skazą krwotoczną i wspomaganie czynności układu krążenia. Chorych całkowicie izoluje się od zdrowych, co minimalizuje ryzyko zakażenia. Im wcześniejszy etap choroby, tym szanse na wyzdrowienie rosną - kluczowa jest tu sprawność układu immunologicznego pacjenta.
Profilaktyka opiera się na ograniczaniu ryzyka przenoszenia zarazków od zakażonych zwierząt poprzez stosowanie rękawic i innych powłok ochronnych. Gdy u zwierząt wykryje się chorobę, powinny być one natychmiast zabijane i usuwane z zachowaniem szczególnych środków ostrożności. Aby się nie zarazić, produkty zwierzęce należy gotować przed spożyciem, unikać kontaktu z płynami ustrojowymi i odizolować od osób zakażonych. Wirus Ebola szybko ginie na suchych powierzchniach oraz w wyniku działania wybielacza, mydła i promieniowania ultrafioletowego.
W związku z trwającą, największą epidemią wirusa Ebola w historii, Światowa Organizacja Zdrowia powołała specjalny zespół naukowców do zintensyfikowania prac nad skuteczną szczepionką na nową odmianę wirusa. Jej testy mają rozpocząć się we wrześniu. Trudno mówić również o postępach w opracowaniu leku na gorączkę Ebola.
W Szpitalu Uniwersyteckim w Atlancie przebywa już jeden Amerykanin zakażony wirusem Ebola, a wkrótce dołączy do niego kolejna osoba - pielęgniarka Nancy Writebol. Są oni poddawani eksperymentalnej terapii z użyciem leku, który wcześniej nie był testowany na ludziach. Dla nich to jednak ostatnia deska ratunku. Oboje zarazili się chorobą podczas akcji humanitarnej w Afryce.
Polska bezpieczna
Tegoroczna epidemia gorączki Ebola zaatakowała jedne z najbiedniejszych państw afrykańskich, w których większości chorych w ogóle nie stać na bilet lotniczy. Choroba rozwija się bardzo szybko, więc zakażona osoba na pewno zwróciłaby na siebie uwagę. Nie ma szans, by taka osoba niepostrzeżenie dotarła do Europy, a tym samym i Polski.
Teraz kluczowe jest opanowanie epidemii, zanim rozejdzie się po innych krajach afrykańskich, które mają bogatsze kontakty handlowe z resztą świata. Takim państwem jest Nigeria, dlatego nie wolno dopuścić do rozwoju choroby właśnie tam.
Bardzo nerwowo zareagowano na pojawienie się pierwszego chorego na gorączkę Ebola w Nigerii - przedstawiciela ministerstwa finansów Liberii, który zemdlał na lotnisku w Lagos. Właśnie takie sytuacje są najniebezpieczniejsze - ktoś przyleci, zachoruje i zanim lekarze zorientują się, o co chodzi, zdąży zarazić innych, a wirus powędruje dalej w świat.
Dlatego dwie największe linie lotnicze - Arik Air i Asky - które latają z Nigerii do innych krajów afrykańskich, anulowały swoje połączenia z Sierra Leone i Liberią. Do Gwinei latać można, ale pasażerowie są dokładnie badani przed wejściem na pokład, m.in. poprzez pomiar temperatury ciała. Każda, nawet najmniejsza infekcja, powoduje odesłanie do szpitala.
Nie wolno lekceważyć jakichkolwiek objawów choroby, szczególnie gdy wcześniej odwiedzało się tereny zagrożone. Specjaliści odradzają na razie podróże do Afryki Zachodniej, a gdy już nie ma wyjścia, należy bezwzględnie przestrzegać zasad higieny: regularnie myć ręce, pić tylko przegotowaną i butelkowaną wodę, a najważniejsze - unikać kontaktu ze zwierzętami.
Brytyjscy specjaliści przekonują, że nie ma zagrożenia, by w Europie Ebola zaczął rozprzestrzeniać się tak, jak teraz w Afryce. Zapewniają, że gdy wirus zawita do któregoś z krajów zachodnich, to zostanie szybko stłumiony...