W Kazachstanie wybuchła dziwna epidemia. Ludzie zasypiają w ruchu
W kazachskiej wsi Kalaczi dzieją się rzeczy niezwykłe - szaleje tam "epidemia snu". Niektórzy zasypiają natychmiast, inni odczuwają tylko zmęczenie i apatię. Miejscowi winę zrzucają na nieczynną kopalnię uranu. Żadnego promieniowania jednak nie wykryto, a medycyna pozostaje bezsilna.
"Choroba z Kalaczi" nie jest zwykłą epidemią. Mieszkańcy wsi w okręgu akmolskim w Kazachstanie dosłownie zasypiają w ruchu. Przypadłość dotyka ludzi w różnym wieku, może również wywołać amnezję i halucynacje.
Senna epidemia
Pierwsze przypadki "sennej choroby" zdarzyły się w Kalaczi w marcu 2013 r., a ostatnie w styczniu tego roku. Wśród chorych są ludzie w grupie wiekowej 14-70 lat. Przypadłość charakteryzuje się nagłą niekontrolowaną potrzebą snu, częściową amnezją oraz halucynacjami. Cierpiące na chorobę osoby wymagają specjalistycznej wirusologicznej opieki w stolicy regionu - Kokczetawiu.
- Jedni mieszkańcy zasypiają natychmiast, inni stopniowo. W jednej szkole uczeń 9. klasy upadł, miał omamy. Myśleliśmy, że to udar, ale to na pewno było coś innego. Dwoje dzieci i kilkoro dorosłych leżało na oddziale intensywnej terapii, nie było z nimi kontaktu, majaczyli - zrelacjonowała Nadieżda Jakimowa, mieszkanka Kalaczi.
Początkowo lekarze przypuszczali, że "chorobą z Kalaczi" może być odmiana wirusa grypy lub SARS, ale specjalistyczne badania to wykluczyły. Fakt, że jednocześnie zachorowała duża liczba nieznających się osób, mógł sugerować początek choroby w skażonym pożywieniu lub zanieczyszczonej wodzie. Obie opcje jednak wykluczono. W próbkach wody, gruntu, powietrza i krwi chorych nie wykryto niczego anormalnego. Miejscowi zauważyli, że objawy choroby nasilają się w miesiącach ciepłych.
- Naczelnik wydziału opieki zdrowotnej wysłał do Kalaczi specjalistów, którzy dokonali zaawansowanych pomiarów w każdym z domów. Wszędzie odczyty były w normie - powiedział Kabdraszyt Almaganbetow, główny lekarz szpitala rejonowego.
Za "masowe hibernacje" może odpowiadać pobliska kopalnia uranu, którą wybudowano jeszcze w czasach sowieckich. Nie wydobywa się z niej niczego od 30 lat, zatem za ewentualnych winowajców można by jedynie uznać radioaktywne wyziewy, których obecność wykluczono. Przyczyną nietypowej encefalopatii (porażenia mózgu) jest zatem najprawdopodobniej bliżej niezidentyfikowany wirus, do poszukiwań którego skierowano wszystkie możliwe środki. Władze Kazachstanu nie wykluczają prośby o pomoc ekspertów z zagranicy.
Echa z przeszłości
Głównym symptomem "choroby z Kalaczi" jest narkolepsja. Jest to przypadłość, na która składają się napady snu, katapleksja i omamy. Dotknięte narkolepsją osoby mogą zasnąć w każdym momencie dnia - nawet podczas prowadzenia samochodu czy rozmowy. U blisko połowy osób cierpiących na narkolepsję odnotowuje się zaburzenia właściwego, nocnego snu. Mimo to, nigdy w historii nie odnotowano, by narkolepsja występowała falami, a do tego u znajdującej się na danym obszarze grupy osób. Nie wiadomo czy "choroba z Kalaczi" to istotnie jakaś odmiana narkolepsji.
W latach 1917-24 miała miejsce pandemia podobnej choroby - śpiączkowe zapalenie mózgu (zapalenie mózgu von Economo). Chorzy cierpieli na napady senności, halucynacje i drgawki. Często choroba przechodziła w parkinsonizm z występującym intensywnie drżeniem mięśni, zaburzeniami mimiki, a nawet całkowitym bezruchem.
- Mamy do czynienia z chorobą senną. Pierwsze jej objawy są ostre, z bólem głowy i maligną na czele. Potem pojawia się stan senności połączony z delirium, a chorego bardzo trudno wybudzić - opisał Constantin von Economo, odkrywca śpiączkowego zapalenia mózgu.
Podobnie jak "choroba z Kalaczi" śpiączkowe zapalenie mózgu wracało o jednej porze (na początku każdego roku), a jej śmiertelność wynosiła ponad 40 proc. Obecnie choroba ta, choć rzadka i nie przybierająca postaci epidemii, nadal występuje na świecie. Badania z 2008 r., które miały na celu jej zbadanie sugerowały, że śpiączkowe zapalenie mózgu może wywoływać wirus spokrewniony z grypą.
Przykład "choroby z Kalaczi" pokazuje, że nawet w złotym wieku medycyny, zabójcza i niebezpieczna epidemia może nadejść nieoczekiwanie. Biorąc pod uwagę fakt, że w niedalekiej przyszłości ludzkość czeka kryzys spowodowany coraz częściej zażywanymi antybiotykami, może okazać się, że jesteśmy jednak bezbronni.