Wypadek z laboratorium sprzed 10 lat doprowadził do śmierci kobiety
Niefortunny wypadek w laboratorium sprzed 10 lat doprowadził z opóźnieniem do śmierci kobiety. Jak do tego doszło? Sytuacja była bardzo nietypowa.
To, co wyglądało na nieszczęśliwy wypadek w 2010 r., spowodowało zgon 30-latki we Francji. Jak wynika z niedawno opublikowanych badań, poważne zakażenie mózgu rozwinęło się u niej kilka lat po przypadkowym ukłuciu w laboratorium.
Kilka lat temu kobieta miała w laboratorium do czynienia z prionami - białkami powodującymi różne zaburzenia neurologiczne. W wielu przypadkach priony są nieszkodliwe, ale mogą także powodować ciężkie choroby, takie jak chorobę Creutzfeldta-Jakoba i kuru (choroby prionowe). Niepokojące jest to, że mogą być one zakaźne. Jednym z przykładów jest choroba szalonych krów, która rozprzestrzeniła się w latach 80. i 90. ubiegłego wieku.
W 2010 r. pewna Francuzka, która była technikiem laboratoryjnym, używała zakrzywionych kleszczy do przenoszenia zamrożonych, zainfekowanych prionami tkanek mózgu. Próbka wyślizgnęła jej się z rąk, a kleszcze wbiły w kciuk. Mimo że miała na sobie rękawice medyczne, doszło do zakażenia.
Mniej więcej po 7,5 latach, kobieta zaczęła odczuwać nieznośny ból po prawej stronie szyi i ramienia. Pojawiły się zaburzenia pamięci, halucynacje i sztywność mięśni. Zmarła 19 miesięcy później. Autopsja potwierdziła, że kobieta zmarła z powodu choroby Creutzfeldta-Jakoba, wywoływanej przez priony (choroba wściekłych krów).
Takie przypadki uwypuklają potrzebę poprawy obchodzenia się z prionami, które są niezwykle trudne do zabicia w warunkach laboratoryjnych.