31 marca koniec internetu?

Jak pisaliśmy już wcześniej - na 31 marca bieżącego roku hackerzy występujący pod szyldem Anonimowych zapowiedzieli sięgnięcie po najcięższe działa. Chcą oni tego dnia uderzyć w 13 głównych serwerów DNS, a tym samym doprowadzić do wyłączenia Internetu na całym świecie. Teraz przypominają - cała akcja jest nadal aktualna.

Jak pisaliśmy już wcześniej - na 31 marca bieżącego roku hackerzy występujący pod szyldem Anonimowych zapowiedzieli sięgnięcie po najcięższe działa. Chcą oni tego dnia uderzyć w 13 głównych serwerów DNS, a tym samym doprowadzić do wyłączenia Internetu na całym świecie. Teraz przypominają - cała akcja jest nadal aktualna.

Jak - na 31 marca bieżącego roku hackerzy występujący pod szyldem Anonimowych zapowiedzieli sięgnięcie po najcięższe działa. Chcą oni tego dnia uderzyć w 13 głównych serwerów DNS, a tym samym doprowadzić do wyłączenia Internetu na całym świecie. Teraz przypominają - cała akcja jest nadal aktualna.

Działanie internetu w dużej mierze opiera się o system DNS – czyli sieć serwerów, które przechowują adresy domen i po wpisaniu adresu przekierowują na odpowiedni adres IP. System ten to w zasadzie 13 głównych serwerów (root servers; pojedynczy pakiet UDP o wielkości 1500 bajtów jest w stanie pomieścić informacje o maksymalnie takiej ilości serwerów), które nazwane są od pierwszych 13 liter alfabetu – a.root-servers.net do m.root-servers.net. Serwery te (w skrócie) umożliwiają nam to, że gdy wpiszemy w pasek adresu przeglądarki na przykład „google.com” to zostaniemy przekierowani na odpowiednią stronę.

Reklama

Każdy z takich serwerów ma jednak kilka kopii dostępnych pod tym samym adresem (są one umieszczone w różnych rejonach świata, tak żeby użytkownik mógł połączyć się z najbliższym sobie geograficznie serwerem). Łącznie serwerów jest 259 i są one nazywane „kręgosłupem internetu”.

I właśnie na te serwery planują atak Anonimowi. Gdy serwery DNS nie będą działały, po wpisaniu dowolnego adresu strony www dostaniemy komunikat, że ze stroną nie można się połączyć. Dla większości użytkowników sieci będzie to oznaczało jedno – internet nie działa. I taki właśnie efekt chcą hackerzy osiągnąć. Atak ten będzie atakiem typu DDoS (Distributed Denial of Service) – czyli po prostu będzie polegał na takim przeciążeniu serwerów DNS, że dostęp do nich będzie niemożliwy (stosując terminologię ministra Grasia – nagle wzrośnie zainteresowanie tymi serwerami ;) ).

Już wcześniej podczas protestów ACTA/PIPA/SOPA wygaszenie niektórych tylko stron internetowych na jeden dzień rozniosło wszem i wobec wiadomości na temat cenzurujących sieć ustaw. „Wyłączenie internetu” mogłoby umożliwić na dotarcie z przekazem praktycznie do wszystkich korzystających z sieci osób.

Hackerzy przy tym udostępniają cały zestaw narzędzi, których obsługa prosta jest jak kliknięcie myszką.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy