Amerykańska armia tworzy spray przeciw samobójstwom
Ciekawostka z frontu - w lipcu bieżącego roku aż 38 żołnierzy amerykańskiej armii odebrało sobie życie, co jest nowym rekordem (jest to też większa liczba niż ilość poległych w walce w tym samym czasie!). Dlatego US Army ogłosiło właśnie, że rozpoczyna prace nad sprayem do nosa - który będzie dodawał chęci do życia.
Ciekawostka z frontu - w lipcu bieżącego roku aż 38 żołnierzy amerykańskiej armii odebrało sobie życie, co jest nowym rekordem (jest to też większa liczba niż ilość poległych w walce w tym samym czasie!). Dlatego US Army ogłosiło właśnie, że rozpoczyna prace nad sprayem do nosa - który będzie dodawał chęci do życia.
W tym celu grant w wysokości 3 milionów dolarów otrzymali naukowcy z Indiana University School of Medicine. Mają oni plan stworzenia sprayu, który będzie wprowadzał w przyjazny sposób do ciała wojaków tyreoliberynę (TRH).
TRH jest hormonem, który jest naturalnie produkowany przez podwzgórze i oddziałuje na przysadkę mózgową tworząc jednocześnie efekt euforyczny i uspokajający, w dodatku działa on błyskawicznie. Naukowcy uważają, że dzięki niemu uda się skutecznie wyleczyć żołnierzy z myśli samobójczych, depresji czy choroby afektywnej dwubiegunowej.
Samo podawanie TRH nie jest niczym nowym, lecz do tej pory odbywa się to podczas dość skomplikowanej (zwłaszcza w realiach pola walki) procedury zastrzyku w rdzeń kręgowy. Nie da się go po prostu dostarczyć do organizmu przez tabletki ani zastrzyki do krwiobiegu - nie pokonuje on bariery krew-mózg. Badacze uważają, że błona śluzowa nosa może być tu kluczem do pokonania tej bariery i do łatwiejszego dostarczania hormonu do organizmu.
Oczywiście, jeśli lek sprawdzi się w armii, może się on okazać prawdziwym zbawieniem także w świecie cywilnym - dla wszystkich osób cierpiących z powodu depresji czy zmagających się z myślami samobójczymi.
Źródło: