Arsenal czeka na promocje?

Jeśli jest jakiś zespół, który stracił najmocniej podczas letniego okienka transferowego, to bez wątpienia będzie to Arsenal Londyn. Skład Kanonierów został uszczuplony przede wszystkim o takie postacie jak Cesc Fabregas i Samir Nasri. Teraz Londyńczycy poszukują taniego sposobu na wzmocnienie swojej siły ognia.

Jeśli jest jakiś zespół, który stracił najmocniej podczas letniego okienka transferowego, to bez wątpienia będzie to Arsenal Londyn. Skład Kanonierów został uszczuplony przede wszystkim o takie postacie jak Cesc Fabregas i Samir Nasri. Teraz Londyńczycy poszukują taniego sposobu na wzmocnienie swojej siły ognia.

Jeśli jest jakiś zespół, który stracił najmocniej podczas letniego okienka transferowego, to bez wątpienia będzie to Arsenal Londyn. Skład "Kanonierów" został uszczuplony przede wszystkim o takie postacie jak Cesc Fabregas i Samir Nasri. Teraz Londyńczycy poszukują taniego sposobu na wzmocnienie swojej siły ognia.

Kilka minut temu dobiegł końca pojedynek Manchesteru United z Arsenalem Londyn. "Czerwone Diabły" rozgromiły swoich rywali w stosunku 8:2(!). Taki wynik jest nie tylko dowodem na słabą defensywę "Kanonierów", ale też dowodem na nikłą siłę z przodu, która nie potrafiła stworzyć sobie tylu okazji, co ich dzisiejsi przeciwnicy. Owszem, talia Arsene'a Wengera wciąż jest całkiem atrakcyjna (m.in. Arshavin, Rosicky, Wilshere), jednak strata dwóch największych gwiazd stała się na tyle odczuwalna, że chyba coraz mniej osób wierzy, że Arsenal będzie miał szansę choćby na czwartą lokatę na koniec sezonu angielskiej Premier League.

Reklama

Nic więc dziwnego, że szkoleniowiec Londyńczyków już od jakiegoś czasu mówi wprost, że na Emirates Stadium przyjdzie jeszcze jeden zawodnik.

Liczba nieudanych transakcji "Kanonierów" dotyczy jednak już aż 3 pomocników. Pierwszym fiaskiem francuskiego szkoleniowca był Lucho Gonzalez z Olympique Marsylia. Potem ofert zostania piłkarzem Arsenalu nie przyjął Yann M'Vila z ekipy Rennes. Ostatnim, który nie podchwycił pomysłu założenia koszulki Londyńczyków był Eden Hazard, który wydawał się najciekawszą opcją Wengera. Francuza jednak zdeprymowało oświadczenie prezydenta Lille, który zasugerował Arsenalowi cenę dwa razy wyższą, niż ta, za którą sprzedano Samira Nasriego (Manchester City zapłacił za pomocnika 27,5 miliona euro).

Teoretycznie Wenger mógłby znaleźć takie pieniądze. Arsenal zarobił w ostatnim czasie ponad 70 milionów euro, z czego wydał jak dotąd "tylko" prawie 28. To znaczy, że ponad 42 miliony wciąż czekają na wykorzystanie francuskiego trenera. Jednak "Kanonierzy" znani są z tego, że wolą kupić 5 tanich, młodych i perspektywicznych graczy, aniżeli wydawać całą sumę na jeden głośny transfer. Mówiąc wprost: bardzo wątpliwe, by Arsenal dokonał w przeciągu kilku dni jakiegoś klasowego wzmocnienia. No chyba, że bilans jednego remisu i dwóch porażek na początku sezonu zmusi londyńskich działaczy do stwierdzenia, że czasem lepiej głębiej sięgnąć do sakiewki, niż czekać na jakieś unikalne promocje.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy