Battlefield 1 – najlepsza odsłona serii – recenzja
Battlefield 1 to wszystko, co najlepszego mogło przytrafić się tej serii. Po ciekawym Hardline i krytykowanym Battlefield 4 udało się wydać grę znakomitą. Na pewno nie idealną, ale na tyle dobrą, że DICE może spokojnie liczyć na zapomnienie poprzednich wpadek. Cieszę się także, że Battlefield powraca do konfliktów historycznych, a zrobiono to koncertowo. Zapraszam do recenzji!
Battlefield 1 to wszystko, co najlepszego mogło przytrafić się tej serii. Po ciekawym Hardline i krytykowanym Battlefield 4 udało się wydać grę znakomitą. Na pewno nie idealną, ale na tyle dobrą, że DICE może spokojnie liczyć na zapomnienie poprzednich wpadek. Cieszę się także, że Battlefield powraca do konfliktów historycznych, a zrobiono to koncertowo. Zapraszam do recenzji!
Wszyscy wiedzą, że Battlefield to nie gra, w której istotą jest rozgrywka solowa. Wielbiciele długich kampanii nie mają tu czego szukać. Mówiąc krótko – tradycyjnie mamy do czynienia z krótkim singlem, na który spokojnie wystarcza sześć godzin rozgrywki. Jednak sposób w jaki ogarnięto fabułę, jest zdecydowanie mistrzowski. Tym razem dostajemy sześć niezależnych opowieści, w których pojawiają się rozmaite postacie i ich losy, jak również rozsiane po całym świecie teatry wojny. Taka modułowa konstrukcja tego trybu sprawia, że jest on łatwy do rozbudowywania. Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby za jakiś czas zostało wydane DLC dodające nowe opowieści. I powiem Wam, że chętnie zagram w kolejne przygody bohaterów I Wojny Światowej, bo te opowieści, które już są dostępne są po prostu świetne.
Co ciekawe, wątek fabularny dostał także tryb multiplayer. Jest to bezpośrednie zapożyczenie z Battlefronta, ale skoro się sprawdza, to czemu nie! Misje mają fabułę. Na początku następuje fabularyzowane wprowadzenie opowiadające dlaczego akurat zdobywamy ten obszar, albo dlaczego przeciwna strona chce go zdobyć. Jak dla mnie bomba!
Jak zwykle w przypadku Battlefielda, sednem jest tryb wieloosobowy i oczywiście większość grających tylko dlatego kupuję tę grę. Jak już wspomniałem, w całej grze widać wiele nawiązań i zapożyczeń z Battlefronta. Widać, że system się dobrze przyjął i jest pozytywnie odbierany przez graczy, gdyż całe menu, a także sposób konstruowania map, został przeniesiony do nowej strzelanki DICE.
Battlefield 1 to bitwy zrealizowane z ogromnym rozmachem. Jak zwykle mamy do wyboru wiele klas, mapy są doskonale zrealizowane, a na każdej z nich pojawiają się rozmaite pojazdy. Tym razem nie brakuje nawet pociągów pancernych czy ogromnych sterowców. Pikanterii zmaganiom dodaje też świetny model zniszczeń. Walcząc jesteśmy świadkami solidnej rozpierduchy.
Oprawa audio-wizualna jest naprawdę znakomita. W końcu Battlefield 1 to tak naprawdę pierwsza gra z tej serii, która powstawała od początku do końca z myślą o „konsolach nowej generacji”. I to widać i słychać. Efekty wizualne sprawiają, że czujemy się jak autentyczny wojak, a muzyka jest na tyle dobra, że spokojnie może żyć samodzielnie – poza grą i nadaje się do słuchania oddzielnie.
Skończyłem grę i co dalej? Singla skończycie błyskawicznie. W multi jest sporo zabawy, ale też z pewnością kiedyś się znudzi. Co wtedy? Czekać na dodatki. Będą cztery i zawierać mają nowe mapy, tryby, armie, bronie i pojazdy. Nie wiadomo jeszcze, co to konkretnie będzie… ale będzie.
Podsumowując – kupować i grać! Battlefield 1 to naprawdę bardzo udany powrót serii. Broni się fabularnie, a także jakością i rozmachem realizacji. A pomysł z wprowadzeniem koni, to po prostu majstersztyk. Z czystym sumieniem polecam!