Brazylijczyk w azerskiej kadrze?

Patrząc na dzisiejsze składy piłkarskich drużyn narodowych, coraz trudniej znaleźć gdzieś jakąś ekipę, w której nie byłoby ani jednego naturalizowanego zawodnika. Po posiłki z zagranicy zaczynają już w tej chwili sięgać nawet takie kraje, które do tej pory raczej stroniły od tego typu manewrów. Jak na przykład Azerbejdżan, który swoją nadzieję zaczyna upatrywać w pewnym Brazylijczyku.

Patrząc na dzisiejsze składy piłkarskich drużyn narodowych, coraz trudniej znaleźć gdzieś jakąś ekipę, w której nie byłoby ani jednego naturalizowanego zawodnika. Po posiłki z zagranicy zaczynają już w tej chwili sięgać nawet takie kraje, które do tej pory raczej stroniły od tego typu manewrów. Jak na przykład Azerbejdżan, który swoją nadzieję zaczyna upatrywać w pewnym Brazylijczyku.

Patrząc na dzisiejsze składy piłkarskich drużyn narodowych, coraz trudniej znaleźć gdzieś jakąś ekipę, w której nie byłoby ani jednego naturalizowanego zawodnika. Po posiłki z zagranicy zaczynają już w tej chwili  sięgać nawet takie kraje, które do tej pory raczej stroniły od tego typu manewrów. Jak na przykład Azerbejdżan, który swoją nadzieję zaczyna upatrywać w pewnym Brazylijczyku.

Azerowie nie mieli zbyt dużo szczęścia w eliminacjach do Mistrzostw Europy w 2012 roku. Podopieczni Bertiego Vogtsa zajęli piąte miejsce w grupie A, tuż za Niemcami, Turcją, Belgią, Austrią, a wyprzedzając jedynie Kazachstan. Nic więc dziwnego, że Azerbejdżan coraz bardziej zastanawia się nad pójściem z duchem czasu i wzorem najlepszych drużyn narodowych na świecie pokusić się o jakąś naturalizację.

Reklama

Na celownik wzięto niejakiego Flavio Alexa Valêncio, znanego szerzej jako Flavinho. 28-latek gra od początku sezonu 2010/2011 w ekipie Neftczi Baku, dla którego przez pierwszy rok gry zdobył 11 goli w 20 meczach. W tym sezonie urodzony w "kraju kawy" zawodnik zdobył jak na razie 4 bramki w 11 swoich występach i wyraźnie przyczynia się do drugiej lokaty swojej drużyny w azerskiej Premier Lidze.

Sam Flavinho doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że raczej nie ma co liczyć na debiut w pierwszej reprezentacji "Canarinhos". Dlatego też napastnik z Baku nie wyklucza faktycznego założenia koszulki Azerbejdżanu, któremu miałby pomóc w awansie do Mistrzostw Świata 2014.

Jedyną na chwilę obecną przeszkodą w dołączeniu piłkarza do ekipy Bertiego Vogtsa jest brak azerskiego obywatelstwa zawodnika. Flavinho przybył do Azerbejdżanu z rodzimego Gremio Barueri w 2010 roku, toteż nie spędził w nowym kraju jeszcze minimalnej ilości czasu, by móc starać się o nowy paszport.

Mimo wszystko lokalni kibice nie ustają w naciskach na miejscowe władze, by nadać Flavinho obywatelstwo w trybie przyspieszonym, jak to miało miejsce u ans w przypadku Olisadebe, czy Rogera. Myślicie, że się uda?

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy