Brytyjska policja teraz zinwigiluje każdego
Politycy chcą mieć absolutną władzę nad globalną siecią, która z każdym rokiem staje się dla nich coraz większym zagrożeniem. Najlepszym przykładem potęgi wolnego przepływu poufnych informacji w Internecie, może być afera z Hillary Clinton, jaka miała miejsce przed...
Politycy chcą mieć absolutną władzę nad globalną siecią, która z każdym rokiem staje się dla nich coraz większym zagrożeniem. Najlepszym przykładem potęgi wolnego przepływu poufnych informacji w Internecie, może być afera z Hillary Clinton, jaka miała miejsce przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych.
Serwis WikiLeak, ujawniając poufne e-maile kandydatki Demokratów, poważnie osłabił jej pozycję, co m.in. przyczyniło się do jej porażki. Teraz w amerykańskich mediach pojawiają się informacje świadczące o tym, że Demokraci chcą uzyskać większą kontrolę na Internetem i serwisami, które zajmują się tematami teorii spiskowych.
Tymczasem bardzo niepokojące wieści dochodzą do nas z Wielkiej Brytanii. W życie weszła właśnie ustawa "Investigatory Powers Bill" nazywana inaczej "Snoopers' charter". Nakłada ona na dostawców Internetu obowiązek rejestrowania wszelkiej aktywności swoich użytkowników i udostępniania tych danych służbom specjalnym w czasie rzeczywistym.
Oznacza to, że władze będą otrzymywały od usługodawców i firm poufne dotychczas dane w formie niezaszyfrowanej. W ten sposób urządzenia elektroniczne wszystkich użytkowników Internetu w Wielkiej Brytanii, bez względu na fakt, czy należą do obywateli tego kraju czy tylko turystów, mogą być zhakowane przez policję i służby specjalne.
Warto tutaj zaznaczyć, że jest to ustawa dająca władzom tak potężne możliwości inwigilacji ludzi, jakie nie mają w tej chwili żadne kraje w całej Europie, a nawet Stany Zjednoczone.