Była gwiazda Francji wyjeżdża na wschód

W realiach piłki nożnej coraz częściej można zaobserwować trend, że piłkarze, którzy dorobili się jakiejś marki na rynku na sam koniec swojej kariery udają się na bogaty wschód. Jeszcze do niedawna najczęstszym kierunkiem była liga katarska. Teraz gwiazdy coraz bardziej doceniają ZEA.

W realiach piłki nożnej coraz częściej można zaobserwować trend, że piłkarze, którzy dorobili się jakiejś marki na rynku na sam koniec swojej kariery udają się na bogaty wschód. Jeszcze do niedawna najczęstszym kierunkiem była liga katarska. Teraz gwiazdy coraz bardziej doceniają ZEA.

W realiach piłki nożnej coraz częściej można zaobserwować trend, że piłkarze, którzy dorobili się jakiejś marki na rynku na sam koniec swojej kariery udają się na bogaty wschód. Jeszcze do niedawna najczęstszym kierunkiem była liga katarska. Teraz gwiazdy coraz bardziej doceniają ZEA.

W lidze Zjednoczonych Emiratów Arabskich coraz częściej można znaleźć jakieś duże nazwiska. Tylko w ostatnim czasie do tamtejszej ligi przyszedł znany z występów w Niemczech Grafite, czy Luis Jimenez, który jeszcze do niedawna brylował na włoskich boiskach. Teraz w podobnym kierunku udał się słynny David Trezeguet, który przez lata był podstawowym snajperem Juventusu Turyn.

Reklama

Ostatni sezon Francuz spędził w hiszpańskim Herculesie, gdzie udało mu się zdobyć 12 goli (z wszystkich 36 jakie zdobył jego zespół). Klub jednak zajął przedostatnie miejsce w klasyfikacji końcowej Primera Division i musiał pożegnać się ze słynnymi rozgrywkami.

Z takiego obrotu sprawy nie był najwyraźniej zadowolony sam Trezeguet, który rozwiązał swój kontrakt z Herculesem i zaczął na własną rękę szukać nowego pracodawcy. Napastnik nie musiał zbyt długo czekać na chętnych. Po piłkarza dość szybko zgłosił się Bani Yas, który na końcu ubiegłego sezonu zdołał zakwalifikować się do Azjatyckiej Ligi Mistrzów. 33-latek związał się z arabskim klubem rocznym kontraktem.

Najsłynniejszym dokonaniem snajpera jest zdobycie złotego gola w finale EURO 2000, dzięki czemu Francja pokonała Włochy.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy