Chińczycy zmuszani do gry w World of Warcraft?

Brytyjski opiniotwórczy dziennik Guardian dotarł niedawno do informacji mówiących o tym, że więźniowie w chińskich obozach pracy w dzień kopali doły czy składali fotele samochodowe, natomiast w nocy zmuszani byli przez strażników do... gry w World of Warcraft.

Brytyjski opiniotwórczy dziennik Guardian dotarł niedawno do informacji mówiących o tym, że więźniowie w chińskich obozach pracy w dzień kopali doły czy składali fotele samochodowe, natomiast w nocy zmuszani byli przez strażników do... gry w World of Warcraft.

Pewien więzień, który został osadzony w tak zwanym obozie reedukacyjnym za "nielegalne informowanie centralnej administracji rządowej o korupcji w swoim rodzinnym mieście" opowiedział dziennikarzom swoją straszną historię.

Osadzony w 2004 roku w obozie - za dnia, tak jak reszta więźniów zajmował się prostymi czynnościami manualnymi, z którymi możemy kojarzyć tego typu miejsca - czyli kopaniem rowów, rozbijaniem kamieni kilofem w kopalni węgla etc. Jednak strażnicy mieli też na boku inne źródło dochodu - tak zwaną farmę wirtualnej waluty - złota w najpopularniejszej internetowej grze MMO - World of Warcraft.

Więzień ten donosi o tym, że osadzeni pracowali w 12-godzinnych zmianach, po których praktycznie dwoiło im się przed oczami i nie mogli już patrzeć na monitor. Komputery natomiast chodziły tam non-stop, jako że jeden więzień zastępowały był przez innego. Słyszał on też jak strażnicy przechwalali się, że jednego dnia są w stanie w ten sposób zarobić na całej "farmie" taką ilość waluty w grze, którą mogą spieniężyć za ponad 2 tysiące jak najbardziej realnych złotych (w przeliczeniu oczywiście, nie żeby sprzedawali to za złotówki). W ciągu miesiąca daje to kwotę 60 tysięcy. A mówimy tu o kraju, w którym najniższa ustawowa pensja waha się w granicach od około 300 do 600 złotych miesięcznie.

Obecnie uważa się, że 80% osób (około 100 tysięcy ludzi) zajmujących się farmowaniem złota w grach MMO znajduje się właśnie w Chinach. Nie mówimy tu jednak tylko o więźniach, lecz także o w pełni legalnych biznesach zajmujących się tym procederem, gdzie ludzie za swoją wirtualną pracę dostają jak najbardziej prawdziwe pensje - często lepsze niż w okolicznych fabrykach.

Handel takimi wirtualnymi walutami wewnątrz gry jest według większości regulaminów gier MMO zakazany przez ich twórców i grozi dożywotnim banem. Jednak jest to mimo wszystko aktywny biznes liczony na grube miliony dolarów. Wszystko przez podstawowe prawa ekonomii - dopóki znajdą się kupcy na jakieś dobra, znajdzie się też ktoś kto ich im dostarczy.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas