Chwila prawdy Kima Dotcoma
Kim Dotcom - (nie)sławny założyciel MegaUpload nazywany swego czasu królem piratów - powraca z nowymi informacjami. Najpierw ujawnił on e-mail, który zdradzać miał tajne porozumienie pomiędzy amerykańskim przemysłem filmowym, a władzami Nowej Zelandii, a następnie zorganizował konferencję zatytułowaną Chwila prawdy...
Kim Dotcom - (nie)sławny założyciel MegaUpload, nazywany swego czasu królem piratów - powraca z nowymi informacjami. Najpierw ujawnił on e-mail, który zdradzać miał tajne porozumienie pomiędzy amerykańskim przemysłem filmowym, a władzami Nowej Zelandii, a następnie zorganizował konferencję zatytułowaną Chwila prawdy (The Moment of Truth), na której wystąpił on sam, Glenn Greenwald z Guardiana, a także (zdalnie) Julian Assange i Edward Snowden.
E-mail ujawniony przez Dotcoma pochodzić miał rzekomo od jednego z szefów wytwórni Warner Bros - Kevina Tsujihary - i został wysłany do jednego z dyrektorów Motion Picture Association of America (MPAA) - Mike'a Ellisa. Tsujihara informował w nim, że rozmowy z premierem Nowej Zelandii Johnem Keyem poszły bardzo dobrze i wspiera on ich antypiracką inicjatywę. Co więcej - Key miał, według tego dokumentu, wziąć udział w podstępie - zwabieniu Dotcoma do Nowej Zelandii i przyznania mu tam prawa stałego pobytu (omijając oficjalną drogę, Dotcom miał bowiem wcześniej problemy z prawem) tylko po to aby umożliwić później jego schwytanie i przekazanie go Stanom Zjednoczonym.
I choć Key faktycznie spotykał się z Tsujiharą to oczywiście wszystkiego się wypiera twierdząc, że wszelkie rozmowy były prowadzone przy świadkach, a on sam nie przypomina sobie aby kiedykolwiek był poruszany podczas nich temat Dotcoma. Wypierają się tego także pozostałe strony, a Tsujihara i Ellis twierdzą, że sam e-mail został sfałszowany.
Wczoraj z tej okazji Dotcom zorganizował w Auckland konferencję, na której osobiście obecny był Glenn Greenwald z Guardiana - który jako pierwszy ujawnił informacje od Edwarda Snowdena - a zdalnie pojawili się Julian Assange (z ambasady Ekwadoru w Londynie) oraz właśnie Snowden (z Moskwy).
Ujawnili oni dokumenty potwierdzające, że rząd NZ bardzo blisko współpracował z NSA - na przełomie 2012 i 2013 roku uruchomiony został program Speargun, w ramach którego między innymi na podmorskim kablu Southern Cross łączącym Nową Zelandię z resztą świata miały zostać zainstalowane urządzenia umożliwiające nasłuch. Według dokumentów tych zakończona została tylko pierwsza faza programu, a druga - czyli montowanie "podsłuchu" na kablu - nie została ukończona.
John Key domyślając się, że Dotcom ujawni szczegóły programu Speargun już w niedzielę (czyli dzień wcześniej) sam postanowił powiedzieć o niej światu. Nazywał on program "masową cyber-ochroną" i twierdził, że jest on bezpośrednim wynikiem cyfrowych ataków z 2011 roku. Według niego to jednak on sam miał wstrzymać dalsze wdrażanie programu we wrześniu 2012 roku gdy amerykańska agencja wywiadowcza zaczęła za bardzo rozpychać się na jego wyspie. W końcu miał on wstrzymać współpracę z nią w marcu 2013.
Temu wszystkiemu zaprzeczył jednak Edward Snowden, który przypomniał wszystkim, że właśnie w Auckland znajduje się jedno z centrów NSA, i że wszyscy Nowozelandczycy muszą sobie zdawać sprawę z tego, że ich internetowa komunikacja jest nieustannie przechwytywana i przeglądana.
Key na godzinę przed Chwilą prawdy postanowił odtajnić rządowe dokumenty, które mają potwierdzać jego wersję wydarzeń (znajdziecie je ), jednak jak zauważył Greenwald odtajnianie państwowych dokumentów dla własnego politycznego interesu pokazuje całe sedno sprawy. Skoro zostały one tak łatwo odtajnione to znaczy, że nie zawierają one wcale informacji kluczowych dla bezpieczeństwa państwa lecz po prostu informacje, które rząd chciał ukryć przed obywatelami.
Poniżej możecie obejrzeć pełne nagranie z konferencji Dotcoma (właściwa część zaczyna się w 21:40):
Cóż - mamy słowo przeciwko słowu i tak naprawdę nie ma żadnych mocnych dowodów potwierdzających wersję którejkolwiek ze stron. Data konferencji nie była jednak przypadkowa. Dotcom wie jak zrobić wokół siebie dużo szumu, a za 5 dni w Nowej Zelandii odbyć się mają wybory parlamentarne. Założona przez niego partia liczyć może obecnie na zdobycie 2-3 mandatów, lecz kto wie czy po tych rewelacjach jej słupki popularności nie skoczą. Ile w tym walki o wolności obywatelskie, a ile o uratowanie własnej skóry (Dotcom cały czas przepycha się w sądzie odwlekając ekstradycję do USA)? Tego nie wie nikt, jednak kwestie poruszone przez Dotcoma, Assange'a i Snowdena z pewnością warte są choćby przemyślenia i przedyskutowania jeśli chcemy uniknąć urzeczywistnienia orwellowskiej wizji Roku 1984.