Co się stanie gdy wsadzimy rękę do LHC?

Large Hadron Collider - czyli po naszemu Wielki Zderzacz Hadronów to akcelerator cząstek o mocy tak ogromnej, że ciężko nam to sobie wyobrazić. I nie tylko nam. Swego czasu zadano to pytanie znanym fizykom, którzy po prostu nie potrafili odpowiedzieć. Teraz zadano je ludziom obsługującym na co dzień LHC. Oto odpowiedź oraz jeden przykład z życia.

Large Hadron Collider - czyli po naszemu Wielki Zderzacz Hadronów to akcelerator cząstek o mocy tak ogromnej, że ciężko nam to sobie wyobrazić. I nie tylko nam. Swego czasu zadano to pytanie znanym fizykom, którzy po prostu nie potrafili odpowiedzieć. Teraz zadano je ludziom obsługującym na co dzień LHC. Oto odpowiedź oraz jeden przykład z życia.

Miałoby to zatem wyglądać tak jak trafienie laserem o niewyobrażalnej mocy - jako że rozpędzane tam protony niosą ze sobą energię rozpędzonego pociągu - która w połączeniu z dużą dawką promieniowania miałoby doprowadzić do błyskawicznej śmierci. Ale czy na pewno?

Żywym przykładem tego co się może w takim przypadku stać jest Anatolij Pietrowicz Bugorski - rosyjski naukowiec, który padł ofiarą wypadku przy największym radzieckim akceleratorze cząstek - synchrotronie protonowym U-70 - podczas pracy w Instytucie Fizyki Wysokich Energii w Protwinie.

Bugorski podczas rutynowego sprawdzania wadliwego sprzętu został trafiony wiązką protonów w wyniku tego, że zawiodły systemy bezpieczeństwa. Moment ten opisał on później jako zobaczenie błysku jaśniejszego niż tysiąc słońc.

Tak wiązka protonów przeszła przez jego czaszkę

Po kilku dniach na połowie jego twarzy pojawił się obrzęk i tkanki zaczęły z niej schodzić odsłaniając poparzone przez wiązkę kości, skórę i mózg. Trafił więc on do szpitala, gdzie nie dawano mu żadnych szans na przeżycie - sądzono, że ilość promieniowania, którą przyjął powinna zabić każdego.

Co jednak zabiłoby zwykłego człowieka dla radzieckiego fizyka okazało się małą przeszkodą. Bugorski przeżył, ukończył doktorat, a jedynymi problemami zdrowotnymi spowodowanymi przez wypadek jest utrata słuchu w lewym uchu i paraliż lewej strony twarzy (z powodu uszkodzenia nerwów) oraz czasem występujące napady nieświadomości i drgawki.

Nie wpłynęło to w żaden sposób na jego umiejętność myślenia, więc pracował on jako fizyk jeszcze przez długie lata. Co jednak najważniejsze w tej historii - żyje on do dziś.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas