Co z tym piwem?

Co przychodzi Wam na myśl, gdy myślicie o ochłodzie w gorący letni dzień - na przykład taki jak dziś albo kiedy dobiegacie już do mety po naprawdę wyczerpującym biegu, gdy w ustach już zaschło i bardzo chce nam się pić? Wielu powie: piwo i zaraz posypią się na ich głowy prawdziwe gromy. Wsadzimy więc kij w mrowisko i sprawdzimy, jak jest naprawdę!

Co przychodzi Wam na myśl, gdy myślicie o ochłodzie w gorący letni dzień - na przykład taki jak dziś albo kiedy dobiegacie już do mety po naprawdę wyczerpującym biegu, gdy w ustach już zaschło i bardzo chce nam się pić? Wielu powie: piwo i zaraz posypią się na ich głowy prawdziwe gromy. Wsadzimy więc kij w mrowisko i sprawdzimy, jak jest naprawdę!

Swoją popularność podczas ciepłych i słonecznych dni piwo zawdzięcza właściwościom orzeźwiającym. Szklanka tego napoju zawiera białka i aminokwasy, a także witaminy z grupy B oraz solidną porcję przeciwutleniaczy. Piwo zawiera tyle protein, ile znajduje się w soku grejpfrutowym, a także żelazo, fosfor i wapń, potas i magnez. Jak dowodzą naukowcy badający charakterystyczne cechy chmielowego napoju, pijąc piwo w rozsądnych ilościach, możesz zwiększyć ilość witaminy B6 nawet o 30%, pod warunkiem jednak, że jest ono podawane do posiłku.

W piwie znajdziemy również cenne żywice. Pochodzą one z szyszek chmielu i wykazują silne właściwości bakteriobójcze. Niemieccy badacze testujący wpływ piwa na zdrowie osób aktywnie uprawiających bieganie zauważyli, że po maratonie występują w organizmie człowieka nasilone reakcje zapalne. Zachwiany układ odpornościowy nie pełnił dostatecznie swych funkcji, w konsekwencji czego biegacze częściej zapadali na choroby górnych dróg oddechowych. Jednakże u sportowców, którzy spożywali bezalkoholowe piwo pszeniczne, poziom leukocytów we krwi był o 20 proc. niższy niż u reszty próby, a infekcje dopadały ich zdecydowanie rzadziej i miały łagodniejszy przebieg.

Oczywiście z punktu widzenia naszego zdrowia, nie należy z piwem przesadzać. Większość dostępnych na rynku marek zawiera bowiem kilka procent alkoholu, który z kolei ma na sumieniu działanie odwadniające nasz organizm, a biegacz, jak wiadomo powinien się tego typu produktów wystrzegać. Niewielka jednak ilość alkoholu nie ma tak negatywnego wpływu na stan wody w organizmie jak jeszcze do niedawna sądzono, a poza tym można się przed tym ustrzec, nie rzucając się na złoty napój od razu po biegu. Są również tacy, którzy radzą rozcieńczanie piwa...

Aby dodać łyżkę dziegciu do beczki... piwa trzeba dodać, że pomimo uspokajających właściwości (związanych z zawartością lupuliny i humuliny w szyszkach chmielu) bezpieczna ilość zależy od indywidualnych właściwości naszego organizmu. Małe dawki alkoholu nas ożywią, ale większe mogą przynieść tylko szkody. Pozwalając sobie na szklaneczkę złocistego napoju zaraz po zawodach, ryzykujemy również niepotrzebne obciążenie wątroby, która nie mogąc odbudować zapasów glikogenu zaczyna wykorzystywać część białka jako składnika dostarczającego nam energii. Co więcej, wraz z piwem dostarczamy dużo pustych kalorii, które mogą przyczynić się do wzrostu masy ciała w postaci tłuszczu (jeden kufel piwa to mniej więcej 140-200 kcal).

Oczywiście wybór należy do każdego z Was, a moralizowanie to nie nasza rola. Damy więc tylko jedną przestrogę: Piłeś - nie jedź! Znajdź znajomych, którzy nie pili po biegu i bezpiecznie zabiorą Cię do domu. To tak dla dobra Twojego i innych.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas