Cthulhu istnieje naprawdę?

Matematyk Ben Tippett jest jednocześnie wielkim fanem twórczości H.P. Lovecrafta. Dlatego na celownik swojej naukowej pracy (po godzinach) wziął on opowiadanie Zew Cthulhu i umieszczony tam opis zatopionego miasta Rlyeh. Według Tippeta, jeden z bohaterów opowieści - marynarz Gustaf Johansen - mógł wcale nie być szalony, a wszystko da się wyjaśnić z pomocą fizyki.

Matematyk Ben Tippett jest jednocześnie wielkim fanem twórczości H.P. Lovecrafta. Dlatego na celownik swojej naukowej pracy (po godzinach) wziął on opowiadanie Zew Cthulhu i umieszczony tam opis zatopionego miasta R'lyeh. Według Tippeta, jeden z bohaterów opowieści - marynarz Gustaf Johansen - mógł wcale nie być szalony, a wszystko da się wyjaśnić z pomocą fizyki.

Gustaf Johansen, w napisanej przez Lovecrafta w historii, przenieść miał się z resztą załogi statku Emma prosto do R'lyeh - podwodnego miasta należącego do Wielkiego Przedwiecznego - Cthulhu - i to co tam zobaczył, miało wypaczyć jego umysł.

Według Tippetta to wszystko mogło mieć miejsce naprawdę, a wszystkie opisy Johansena da się wyjaśnić jako jedno zjawisko - bańkę w czasoprzestrzeni. Matematyk udowodnił to przeprowadzając dokładne obliczenia biorące pod uwagę obserwowane przez marynarza zmiany w geometrii, a także zmiany położenia horyzontu.

Zdaniem Tippetta, opis Johansena nie był tak naprawdę majaczeniem szaleńca, lecz po prostu opisem obserwacji niewykształconego, lecz inteligentnego człowieka, który po prostu nie potrafił do końca opisać tego co widział.

Skąd jednak taka bańka miałaby się wziąć? Ludzkość nie posiada na razie ku temu żadnej technologii, jako że potrzebna by do tego była zupełnie egzotyczna dla nas materia. Rasa, która potrafiłaby panować na taką materią mogłaby bez problemu tworzyć tunele w czasoprzestrzeni, silniki warpowe, czy płaszczyki niewidzialności - przynajmniej tak twierdzi autor badań.

Pełen tekst badań przeczytać możecie pod .

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas