Dalglish odmienił Liverpool
Gdy w pierwszej rundzie sezonu ekipą The Reds przewodził jeszcze Roy Hodgson, Liverpool znajdował się w drugiej połowie tabeli, kompromitując się w kolejnych spotkaniach. Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko uległo raptownej zmianie po przyjściu Kennyego Dalglisha.
Gdy w pierwszej rundzie sezonu ekipą "The Reds" przewodził jeszcze Roy Hodgson, Liverpool znajdował się w drugiej połowie tabeli, kompromitując się w kolejnych spotkaniach. Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko uległo raptownej zmianie po przyjściu Kenny'ego Dalglisha.
Dalglish podczas swojej kariery piłkarskiej strzelił 112 goli w barwach Celticu Glasgow oraz 118 dla Liverpoolu. 8 lat występów w Szkocji i kolejne 13 na Anfield Road złożyło się na 21-letnią karierę zawodniczą, podczas której Dalglish stał się żywą legendą ekipy "The Reds".
Jako trener zaczął właśnie w Liverpoolu, prowadząc słynny klub przez 6 lat z rzędu (1985-1991). Potem były jeszcze 4 lata w Blackburn i krótkie epizody w Newcastle United oraz Celticu Glasgow. Po dwudziestu latach słynny Szkot wraca na ławkę "The Reds".
Powrót zaczął co prawda od porażki z ekipą Blackpool 1:2, ale później już było tylko lepiej. Remis w derbach Liverpoolu 2:2 z Evertonem zwiastował w końcu lepsze czasy na Anfield Road. I tak w istocie było. Kolejne zwycięstwa (3:0 z Wolverhampton, 1:0 z Fulham, 2:0 ze Stoke City i rzecz jasna 1:0 z Chelsea) udowodniły, iż Dalglish odmienił tych piłkarzy. Sukces odniesiony na Stamford Bridge był tym istotniejszy, iż to właśnie tam wytransferowano Fernando Torresa za 58 milionów. Teraz słynny Szkot ma i zwycięską drużynę i pieniądze, które może przeznaczyć na jeszcze lepsze wzmocnienia.
Ale co tak naprawdę przesądza o sukcesie Dalglisha? Zgranie zespołu? Ciężko tu mówić o jakimkolwiek zgraniu, kiedy ma się pod komendą prawdziwą legię cudzoziemską. W drużynie ma przedstawicieli takich narodów jak Australia, Hiszpania, Węgry, Dania, Grecja, Szkocja, Brazylia, Słowacja, Irlandia, Portugalia, Argentyna, Serbia, Francja, Holandia, a nawet Urugwaj. Co więc się zmieniło? Podejście każdego z tych zawodników indywidualnie. Dalglish pojedynczo zabrał się za każdego swojego piłkarza, wzmacniając osobistą pewność siebie każdego najmniejszego ogniwa w zespole. To co prawda tylko szczegóły, ale jak się okazuje, to właśnie one robią tą różnicę na boisku.
Ktoś odważniej niż zwykle zainterweniuje przy odbiorze piłki, to przełoży się na skuteczniejszy przechwyt, ktoś dalej zdecyduje się na dłuższe i pewniejsze podanie od razu do przodu, a ktoś zaryzykuje i odda strzał swojego życia, który jak się później okazuje, jest zwycięskim trafieniem. Szczegóły, ale jakże istotne.
Czy teraz Liverpool będzie ponownie mógł marzyć o mistrzostwie Anglii? Strata wywołana kadencją Hodgsona jest raczej zbyt duża na takie plany. Ale jak to mówią: "Dopóki piłka w grze..."