Dolina śmierci narciarzy

Zapaleni fani białego szaleństwa z pewnością kojarzą takie miejsce jak Squaw Valley, która gościła najlepszych sportowców świata podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1960 roku. Od tamtej pory dolina była nazywana nieoficjalnym domem ludzi pałających się narciarstwem ekstremalnym z wyszczególnieniem gwiazd tego sportu pochodzących z Ameryki Północnej. Szkoda tylko, że od niedawna do tego miejsca bardziej pasuje określenie dolina śmierci, aniżeli wspomniany dom.

Zapaleni fani "białego szaleństwa" z pewnością kojarzą takie miejsce jak Squaw Valley, która gościła najlepszych sportowców świata podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1960 roku. Od tamtej pory dolina była nazywana nieoficjalnym domem ludzi pałających się narciarstwem ekstremalnym z wyszczególnieniem gwiazd tego sportu pochodzących z Ameryki Północnej. Szkoda tylko, że od niedawna do tego miejsca bardziej pasuje określenie "dolina śmierci", aniżeli wspomniany "dom".

Miejscowość w hrabstwie Fresno w Kalifornii nie cieszy się zbyt intensywnym życiem. Mające niecałe 3 tysiące mieszkańców miasteczko może jednak kusić swoim naturalnymi widokami, które szczególnie w zimę znajdują uznanie w oczach fanów sportów ekstremalnych. Problem w tym, że na przestrzeni kilku ostatnich lat miejsce to przewyższyło możliwości wielu gwiazd tych dyscyplin i bezpowrotnie skradło im życia za pośrednictwem lawin, tudzież innych nieszczęśliwych przypadków.

Jedną z ofiar doliny był choćby zmarły tam w 2009 roku Shane McConkey, który za oceanem miał opinię największego specjalisty od narciarstwa ekstremalnego. I to właśnie o nim po niemal 4 równych latach od jego śmierci powstał niedawno program, który przybliża nam miejsce, które dla niego oraz jemu podobnych okazało się ostatnią przygodą z nartami. Warto obejrzeć!

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas