Ekstraklasa: ogromne pieniądze, żałosny poziom
Głośno się ostatnio zrobiło po ostatnich wypowiedziach Tomasza Hajto, byłego już piłkarza Górnika Zabrze i ŁKS-u Łódź, który wypowiedział się o nieproporcjonalności zarobków zawodników występujących w polskiej Ekstraklasie do poziomu przez nich prezentowanych. Co go do tego skłoniło?
Głośno się ostatnio zrobiło po ostatnich wypowiedziach Tomasza Hajto, byłego już piłkarza Górnika Zabrze i ŁKS-u Łódź, który wypowiedział się o nieproporcjonalności zarobków zawodników występujących w polskiej Ekstraklasie do poziomu przez nich prezentowanych. Co go do tego skłoniło?
Tomasz Hajto na początku ubiegłej dekady był jednym z bardziej popularnych polskich piłkarzy. Szczytem jego kariery były występy w niemieckim Schalke 04, gdzie tworzył główną parę stoperów wespół z Tomaszem Wałdochem. Kolejne lata nie były już tak różowe dla "Gianniego" (pseudonim wziął się od noszonych przez obrońcę markowych garniturów). Hajto po nieco słabszych występach w kolejnych sezonach, w końcu zamienił Niemcy na drużynę z zaplecza angielskiej ekstraklasy - Southampton. Jednak "Gianni" długo w Anglii nie zabawił i w połowie 2006 roku powrócił do Polski, by tu na miejscu dokończyć swoją piłkarską karierę. Dwa sezony gry w ŁKS Łódź przeplecione jednym w Górniku Zabrze pozwoliły mu w czerwcu 2010 roku ostatecznie zawiesić buty na kołku.
Przez jakiś czas słuch po byłym reprezentancie Polski niemal zupełnie zaginął. Ale do czasu. Hajto przypomniał się ostatnio wszystkim mediom dość kontrowersyjnymi komentarzami dotyczącymi warunków panujących w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.
O co dokładnie chodzi? Oczywiście o pieniądze. 62-krotny reprezentant naszej drużyny narodowej dziwi się wysokościom zarobków piłkarzy występujących w Ekstraklasie. Według "Gianniego", nasi zawodnicy są wyraźnie przepłacani w stosunku do posiadanych przez nich umiejętności. Mówiąc wprost, Hajto określił obecną sytuację w następujący sposób: "W polskiej lidze są ogromne pieniądze za żenujący poziom".
Były obrońca przyrównał nawet wysokość kontraktów w Ekstraklasie, do tych jakie proponuje się w niemieckiej Bundeslidze. A nie od dziś wiadomo, iż mało który piłkarz z naszej ligi załapałby się tam chociaż na ławkę rezerwowych. Z jednej strony Hajto ma rację... Poziom polskiej ligi nie należy do widowiskowych, a niezliczone setki tysięcy euro zamiast na rozwój młodych talentów przeznacza się na zawodników, którzy prędzej pasowaliby do ligi Wysp Owczych (oczywiście nie ujmując niczego kopaczom, którzy tam grają), niż do oczekiwań stawianych klubom przez kibiców.
Z drugiej strony, kiedy "Gianni" wrócił do kraju by w spokoju dobić do emerytury, sam należał do grupy zawodników, którzy inkasowali niezłe sumki, wcale się przy tym nie wyróżniając z reszty ligowej szarzyzny... Co zatem podkusiło byłego reprezentanta do tak nagłej nagonki na naszą ligę? Być może tęsknota za rozgłosem, do której piłkarz przyzwyczaił się w przeciągu całej swojej kariery? A może zwyczajna ludzka zazdrość, że Hajto już więcej takich pieniędzy nie będzie zarabiał?
Niezależnie od motywów działania byłego gracza ŁKS Łódź, w końcu zwrócono uwagę na istotny problem, jakim jest finansowe marnotrawstwo panujące w polskiej Ekstraklasie. Czy jest jakaś szansa na poprawę tej sytuacji w najbliższym czasie? Szczerze wątpię...