Finalista Mars One: to wielka ściema!

Trzy lata temu poznaliśmy szczegóły projektu Mars One, który rozpalił wyobraźnię wszystkich marzących o podboju kosmosu przez człowieka. Organizacja ta obiecywała wysłać do 2025 roku kolonistów na Marsa, a wszystko miało być ufundowane przez transmitowanie całego procesu w telewizji. Teraz finaliści konkursu na kolonistów złamali zmowę milczenia i stwierdzili wprost: to wszystko ściema.

Trzy lata temu poznaliśmy szczegóły projektu Mars One, który rozpalił wyobraźnię wszystkich marzących o podboju kosmosu przez człowieka. Organizacja ta obiecywała wysłać do 2025 roku kolonistów na Marsa, a wszystko miało być ufundowane przez transmitowanie całego procesu w telewizji. Teraz finaliści konkursu na kolonistów złamali zmowę milczenia i stwierdzili wprost: to wszystko ściema.

Trzy lata temu poznaliśmy szczegóły projektu Mars One, który rozpalił wyobraźnię wszystkich marzących o podboju kosmosu przez człowieka. Organizacja ta obiecywała wysłać do 2025 roku kolonistów na Marsa, a wszystko miało być ufundowane przez transmitowanie całego procesu w telewizji. Teraz finaliści konkursu na kolonistów złamali zmowę milczenia i stwierdzili wprost: to wszystko ściema.

Informacji o wielkim oszustwie, jakim ma być Mars One, udzielił dr Joseph Roche - adiunkt na Trinity College, który posiada doktorat z fizyki i astrofizyki, i który szczęśliwie znalazł się w gronie 100 finalistów w konkursie na kolonistę.

Reklama

Mars One twierdziło, że otrzymało zgłoszenia od około 200 tysięcy zainteresowanych osób, lecz według Roche'a liczba zgłoszeń wyniosła zaledwie 2761. Nie to jest jednak, jego zdaniem, najgorsze. Mars One bowiem prosi finalistów o datki (w wysokości 75% wszystkiego co uda im się zarobić w związku z udziałem w programie, za wywiady etc) co wydaje się bardzo podejrzane w przypadku projektu, który finalnie ma kosztować miliardy dolarów.

Dodatkowo cały proces rekrutacji, który miał opierać się o dokładny wywiad prowadzony na miejscu przez wykwalifikowany personel, opierał się tak naprawdę o 10-minutową rozmowę przez Skype. Podczas tej rozmowy Roche był pytany o fakty o Marsie i o misji, w której chce wziąć udział - nie przeprowadzono z nim z kolei żadnych testów psychologicznych co powinno kluczowym kryterium podczas wybierania ludzi na niemal samobójczą misję.

Roche obawia się, że spektakularna porażka Mars One - bo jego zdaniem wszystko na to wskazuje - zrobi dużo złego dla wizji podboju kosmosu przez człowieka. Ludzie stracą przez to sporo zaufania do poważnych instytucji takich jak NASA.

Wypada tylko mieć nadzieję, że Pan Roche się bardzo myli, a misja Mars One się powiedzie.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy