Pentagon dał zielone światło do wysłania Tomahawków dla Ukrainy
Wspaniałe wieści dla Ukrainy dochodzą ze Stanów Zjednoczonych, a dokładnie Pentagonu. Ministerstwo Wojny USA dało zielone światło dla udostępnienia potężnych pocisków Tomahawk dla Ukrainy. To dramatyczna informacja dla Władimira Putina. Jeśli Ukraińcy dostaną tę broń, to wszystkie strategiczne obiekty Rosji, w tym te leżące w Moskwie, mogą zostać zrównane z ziemią.

Pentagon wydał pozytywne zalecenie w sprawie dostawy Ukrainie rakiet manewrujących dalekiego zasięgu Tomahawk. Ta broń mogłaby znacząco wzmocnić zdolności ofensywne Kijowa w trwającej wojnie z Rosją. Według doniesień CNN, decyzja ta została przekazana Białemu Domowi po ocenie, że transfer nie wpłynie negatywnie na amerykańskie zapasy uzbrojenia.
Ostateczny werdykt spoczywa jednak w rękach prezydenta Donalda Trumpa, który musi zważyć ryzyka geopolityczne. Nie jest tutaj tajemnicą, że to będzie jego as w rękawie przeciwko Putinowi. Ta wiadomość pojawia się w momencie, gdy napięcia nuklearne na świecie rosną, a administracja USA balansuje między wsparciem sojusznika a unikaniem eskalacji z Moskwą.
Rakiety Tomahawk, znane z precyzyjnych uderzeń na odległość do 2500 kilometrów, mogłyby umożliwić Ukrainie ataki na strategiczne cele w głębi terytorium rosyjskiego, w tym instalacje energetyczne i rafinerie. Szefowie sztabu armii USA przekazali swoje rekomendacje Białemu Domowi na początku października, tuż przed spotkaniem Trumpa z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, który wielokrotnie apelował o taką broń.
Zielone światło do wysłania Tomahawków dla Ukrainy
Pentagon podkreśla, że nie ma obaw co do uszczuplenia własnych zasobów, co otwiera drogę do szybkiej dostawy, oczywiście, jeśli Trump da zielone światło. Ta ocena kontrastuje z wcześniejszymi wahaniem administracji, która obawiała się, że takie uzbrojenie mogłoby przedłużyć konflikt zamiast go zakończyć. Prawdopodobnie Trump blefował, by wywrzeć większy nacisk na Putina.
Prezydent Trump, znany ze swojego pragmatycznego podejścia do stosunków z Rosją, stoi przed dylematem po niedawnej rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem. Kreml ostrzegł, że Tomahawki mogłyby dosięgnąć Moskwy czy Petersburga, co nie tylko nie zmieniłoby dynamiki frontu, ale poważnie nadszarpnęłoby relacje Waszyngton-Moskwa.
Mimo to Trump nie zamknął całkowicie drzwi przed dostawą. Co ciekawe, źródła wskazują, że plany operacyjne są już gotowe. W geście frustracji wobec opieszałości Putina w negocjacjach pokojowych, prezydent zatwierdził niedawno nowe sankcje na rosyjskie firmy naftowe i odwołał planowane spotkanie z Putinem w Budapeszcie.
Tomahawk, czyli broń zwycięstwa dla Ukrainy
Dostawa Tomahawków mogłaby radykalnie zmienić przebieg wojny, umożliwiając Ukrainie "odpychanie" rosyjskich sił, jak ocenia estoński minister spraw zagranicznych, sojusznik NATO. Eksperci podkreślają, że takie uzbrojenie nie tylko zwiększyłoby presję na rosyjską logistykę, ale też wysłałoby silny sygnał odstraszający wobec Kremla.
Jednak ryzykujemy eskalację, w tym potencjalne użycie broni nuklearnej, co Trump wielokrotnie sygnalizował jako czerwoną linię. W kontekście globalnych napięć, ta decyzja testuje determinację USA w obronie europejskiego porządku, jednocześnie prowokując pytania o długoterminowe koszty dla amerykańskiej dyplomacji.
Jak informował Financial Times, Kijów miałby dostać od 20 do 50 pocisków Tomahawk. Celem Ukrainy miałyby stać się rosyjskie bombowce strategiczne, składy pocisków i systemy obrony powietrznej. Nieoficjalnie mówi się o ataku na lotnisko Engels. Innym celem ma być też fabryka dronów Shahed, która znajduje się w specjalnej strefie ekonomicznej Ałabuga. Tylko pociski z USA są w stanie skutecznie zniszczyć te obiekty na takim dystansie i przy tym ominąć rosyjskie systemy obrony.
Pocisk Tomahawk zada wyniszczające ciosy Rosji
Co ważne, dotychczas spekulowano, że Tomahawki nie pojawią się w Ukrainie, ponieważ USA nie mają lądowej i mobilnej wyrzutni do tej broni. Niedawno się to zmieniło, a to za sprawą wdrożenia wyrzutni Typhon. Jeszcze lepsze wieści doszły też z targów AUSA 2025 w Waszyngtonie. Firma Oshkosh pokazała tam pojazd w formie wyrzutni X-MAV (Extreme Multi-Mission Autonomous Vehicle), zaprojektowany specjalnie do obsługi ciężkich ładunków, w tym czterech pocisków Tomahawk.
Pociski Tomahawk to jedna z najbardziej ikonicznych broni w arsenale Stanów Zjednoczonych, opracowana w latach 70. XX wieku przez firmę Raytheon (obecnie RTX Corporation). Pierwotnie zaprojektowana jako broń odstraszająca w czasie zimnej wojny, seria Tomahawk ewoluowała od konwencjonalnych pocisków nawodnych do zaawansowanych wariantów manewrujących, zdolnych do precyzyjnych uderzeń lądowych.
Ich debiut bojowy miał miejsce w 1991 roku podczas operacji "Pustynna Burza" w Zatoce Perskiej, gdzie ponad 280 pocisków wystrzelono z okrętów i okrętów podwodnych, niszcząc kluczowe cele irackie. Od tamtej pory Tomahawk stał się symbolem amerykańskiej przewagi technologicznej, używany w konfliktach w Jugosławii, Iraku, Afganistanie, Libii i Syrii, z tysiącami wystrzelonych jednostek, co potwierdza ich niezawodność i skuteczność.
BGM-109 Tomahawk to potężna broń USA
Technicznie pociski Tomahawk, takie jak wariant Block IV, osiągają prędkość poddźwiękową (około 880 km/h) i zasięg do 2500 km, napędzane silnikiem turbowentylatorowym Williams F107. Wyposażone w system nawigacji inercyjnej, GPS i TERCOM (porównanie terenu z mapą), mogą omijać obronę przeciwlotniczą, lecąc nisko nad powierzchnią ziemi.
Wystrzeliwane z pionowych wyrzutni na niszczycielach klasy Arleigh Burke czy okrętach podwodnych klasy Virginia, przenoszą głowice bojowe o masie do 450 kg, w tym konwencjonalne wybuchowe lub subamunicję. W erze dronów i hipersonicznych zagrożeń, Tomahawk przechodzi modernizacje, w tym wersje JASSM-ER o zwiększonym zasięgu, co czyni je kluczowym elementem strategii odstraszania i projekcji siły morskiej.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!










