Robot badał głębiny wokół Antarktydy. Odkryto niezwykłą sieć struktur
Podczas ekspedycji naukowej badacze wykorzystali zdalnie sterowanego robota, by zbadać trudno dostępne głębiny Morza Weddela - części Oceanu Południowego, który oblewa Antarktydę. Choć celem wyprawy był słynny wrak "Endurance", to naukowcy natrafili na coś innego - niezwykłą sieć struktur, świadectwo życia w tych ekstremalnych warunkach.

Jedno z najbardziej odległych i ekstremalnych miejsc na Ziemi. Badali głębiny Antarktyki
Międzynarodowy zespół naukowców przeprowadził badania w głębinach Morza Weddela, które jest częścią Oceanu Południowego. Wody te oblewają Antarktydę. Zachodnia część Morza Weddela w rejonie lodowca szelfowego Larsena była wcześniej niedostępna z powodu pokrywy lodowej.
- Morze Weddella jest jednym z najbardziej odległych i najmniej zbadanych regionów Ziemi - zaznaczają eksperci.
Jednak po oderwaniu się góry lodowej A-68 można było zacząć badania tego odległego, ekstremalnego środowiska. Prace prowadzone podczas ekspedycji na statku badawczym SA Agulhas II miały pomóc dotrzeć do wraku słynnego statku sir "Endurance" Ernesta Shackletona. Użyto zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych, w tym robota o nazwie "Lassie", który nagrał 27 godzin materiału wideo z niedostępnej wcześniej głębi Morza Weddela. ROV pracował na głębokościach 290-411 metrów. Teraz pojawiły się zaskakujące wyniki badań.
Jeden z najmniej zbadanych regionów świata. Odkryli siatkę struktur
Weddell Sea Expedition 2019 miała miejsce lata temu, ale dopiero w październiku tego roku opublikowano wyniki badań prowadzonych podczas poszukiwania wraku. Choć "Endurance" wówczas nie odnaleziono (stało się to dopiero przy okazji wyprawy w 2022 r.), to ekspedycja przyniosła inne ciekawe odkrycia. Na podstawie nagrań z "Lassie" zidentyfikowano siatkę struktur w pięciu punktach badanych głębin.
To rozległy obszar gniazdowania ryby antarktycznej Lindbergichthys nudifrons z rodziny nototeniowatych. Stworzenia te należą do gatunków ekstremofilnych, które potrafią rozwijać się w warunkach wysokiego ciśnienia i niskiej temperatury. Nototeniowate składają na dnie ikrę o dużych ziarnach, średnicy kilku milimetrów. Część odkrytych gniazd była opuszczona, jednak wiele z nich wciąż "tętniło życiem". Badacze odnotowali, że w niektórych gniazdach lub w ich pobliżu znajdowały się larwy ryb.
W sumie zlokalizowano 1036 aktywnych siedlisk w 277 grupach lęgowych. Badanie jest o tyle ciekawe, że to pierwsze udokumentowane przypadki aktywnych, "zaopiekowanych" gniazd tego gatunku w tym regionie.

"Kluczowe dowody". Tysiące gniazd i szereg wzorców
Gniazda były utrzymywane przez dorosłe ryby, co widać po braku osadów w ich wnętrzu (czyli były "czyszczone"). Nie zaobserwowano znaczących różnic temperatury między miejscami gniazdowania a otoczeniem, co sugeruje, że czynniki biologiczne (np. ochrona przed drapieżnikami) są ważniejsze niż fizyczne (np. temperatura) przy zakładaniu siedliska.
Ponadto siedliska miały różne geometryczne układy, w tym najczęściej spotykany wzorzec - układ grupowy. Wskazuje on, że gniazdowanie w skupiskach może być strategią ochrony przed drapieżnikami. Odnotowano także półksiężyce, linie, owale i inne. Według ekspertów identyfikacja siatki gniazd Lindbergichthys nudifrons to kolejny argument przemawiający za objęciem Morza Weddela ochroną.
- Odkrycia te dostarczają kluczowych dowodów na istnienie unikalnych, ustrukturyzowanych siedlisk lęgowych, spełniających fundamentalne kryteria wyznaczania wrażliwych ekosystemów morskich i wzmacniających argumenty za proponowanym Morskim Obszarem Chronionym Morza Weddella - podkreślają badacze.
Wyniki badań pojawiły się na łamach czasopisma naukowego "Frontiers".











