Góry lodowe źródłem wody dla Afryki?
Coraz częstszym zjawiskiem spowodowanym głównie przez ocieplenie klimatu jest tworzenie się gór lodowych. Po oderwaniu się od lodowca potężne bryły lodu dryfują w różnych kierunkach do czasu roztopienia przez działanie słońca i ciepłych wód. Góry mieszczą w sobie ogromne ilości słodkiej wody, dlaczego więc nie przetransportować jej w rejony najbardziej cierpiące na jej brak?
Coraz częstszym zjawiskiem spowodowanym głównie przez ocieplenie klimatu jest tworzenie się gór lodowych. Po oderwaniu się od lodowca potężne bryły lodu dryfują w różnych kierunkach do czasu roztopienia przez działanie słońca i ciepłych wód. Góry mieszczą w sobie ogromne ilości słodkiej wody, dlaczego więc nie przetransportować jej w rejony najbardziej cierpiące na jej brak?
Aż 90% gór lodowych tworzy się na półkuli południowej. Dlatego też naturalnym kierunkiem do którego mogłyby być przetransportowywane jest między innymi Afryka. Jednak dowiezienie słodkiej wody z lodowca to nie lada wyzwanie. Według pomysłodawców takiego przedsięwzięcia najprostszym i najbardziej opłacalnym sposobem na transport góry lodowej będzie wykorzystanie wielkich i silnych holowników. Ich moc musi być na tyle duża, by poradzić sobie z największymi bryłami lodu, których powierzchnia może wynosić nawet kilka tysięcy kilometrów kwadratowych. Wsparciem dla nich mogłoby być zastosowanie dodatkowych, ogromnych żagli-latawców.
Szacuje się, że jedna góra ważąca około 30 milionów ton byłaby w stanie zapewnić roczny zapas wody pitnej dla pół miliona osób. Według obliczeń koszt transportu tak wielkości góry wynosiłby około 10 milionów dolarów. Problemem może być jednak przetransportowanie wody na brzeg.
Pomysł wydaje się dość interesującym rozwiązaniem. Na Antarktydzie znajduje się aż 70% światowych zasobów wody słodkiej, dlatego marnotrawienie potężnych jej ilości występujących w górach lodowych, wobec braku wody pitnej w wielu regionach świata może zachęcać do tego typu przedsięwzięć. Wydaje nam się jednak, że wysokie koszty i brak odpowiednich rozwiązań technicznych sprawią, że na wdrożenie takiego programu poczekamy jeszcze kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt lat.