GPS-em w wagarowicza

Władze szkolne miasta Anaheim w stanie Kalifornia mają dość problemów z wagarowiczami, dlatego w porozumieniu z tamtejszą policją rozpoczęły właśnie 6-tygodniowy program pilotażowy, w którym wagarowicze będą śledzeni przez system GPS.

Władze szkolne miasta Anaheim w stanie Kalifornia mają dość problemów z wagarowiczami, dlatego w porozumieniu z tamtejszą policją rozpoczęły właśnie 6-tygodniowy program pilotażowy, w którym wagarowicze będą śledzeni przez system GPS.

Władze szkolne miasta Anaheim w stanie Kalifornia mają dość problemów z wagarowiczami, dlatego w porozumieniu z tamtejszą policją rozpoczęły właśnie 6-tygodniowy program pilotażowy, w którym wagarowicze będą śledzeni przez system GPS.

Wszyscy siódmo- i ósmoklasiści uczęszczający do szkół w całym mieście, którzy mają więcej niż 4 nieusprawiedliwione nieobecności w szkole otrzymają specjalne urządzenie wyposażone w odbiornik i nadajnik GPS. Każdego dnia przed lekcjami otrzymują oni automatyczny telefon przypominający o konieczności stawienia się w szkole.

Reklama

Następnie, 5 razy w ciągu dnia (gdy wychodzą do szkoły, na początku lekcji, w trakcie lunchu, gdy opuszczają szkołę i o godzinie 20 wieczorem) muszą oni wprowadzać do urządzenia specjalny kod, dzięki czemu władze są w stanie namierzyć ich położenie.

Dodatkowo każdemu wagarowiczowi przydzielony jest opiekun, który dzwoni do niego 3 razy w tygodniu, aby usłyszeć jak przebiega program.

Każde urządzenie z GPS-em kosztuje 300-400 dolarów. Całkowity koszt na jednego uczestnika wynosi 8 dolarów dziennie. Ponieważ jednak szkoła traci 35 dolarów na dzień za jednego nieobecnego ucznia, program się opłaca. I w dodatku działa jest on niezwykle skuteczny - wśród "recydywistów" pod względem nieobecności średnia obecności skoczyła z 77 do 95%.

I mimo, że po zdjęciu urządzeń średnia spada, to mimo wszystko większa część uczniów dzięki programowi nabiera dobrych nawyków i w przyszłości unika nieobecności.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama